Witchcraft - Forum ezoteryczne

Pełna wersja: Przeniesienie świadomości cierpienia na świece. Czy to dobry pomysł?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Dawno tu nie byłam. Zerkam, ale nie loguje się. Ostatnio forum bardzo mnie denerwuje i ludzie wiele rzeczy, ale nie o tym ten wątek. 
Na początku jednak chciałabym przeprosić. Mam rangę moderatora, a nie za bardzo tu cokolwiek robię - właściwie nic. Nie sądzę, żebym zasługiwała na tą rangę. 
Wrócę jeszcze do tematu mojej irytacji i złości na forum. Od dzieciaka tu siedziałam i ogólnie na takich forach. Dla niektórych może to być wielka skarbnica wiedzy, ale ja się bardzo zawiodłam na magii i na forum - bardzo przepraszam za to szczególnie Olimpie i Was. Magia już nie jest moim priorytetem, ale może pewnego dnia znajdę swoją ścieżkę. Nie piszę tu też bo nie mam doświadczenia, a głupot nie chce pisać tylko sprawdzone działające rzeczy. Na razie jednak życie mnie sprawdza. 

Nie będę się już rozpisywać na ten temat. Chciałabym zapytać Was o opinie, a może i wiedzę odnośnie takiego tematu jak w tytule. Mam nadzieje, że w dobrym dziale pisze, w końcu to pytanie i nawet mój problem od dziecka. 
Tak, mam blokadę na czakrze serca prawdopodobnie zachowaną z poprzedniego wcielenia, wychowanie moje również nie dawało mi odczuć za wiele miłości od rodziców i ludzi. 

Wpadłam dzisiaj na pomysł przeniesienia świadomości cierpienia na świece. Co to oznacza? Myślałam dzisiaj, jak nauczyć się wyczuwać energie. Tak wiem mimo tylu lat nie opanowałam tego, ale mniejsza z tym. Mam nadzieje, że nie muszę się z tego Wam tłumaczyć, moje życie mi na to nie pozwoliło i sama sobie nie pozwoliłam. Więc... Pomyślałam, że nie wyczuwam energii na zewnątrz, ale wiem co czuje w środku. Jest to ból w okolicach mniej więcej czakry serca. Towarzyszy mi od zawsze. Czasami to cierpienie związane z egzystencją, złe słowo innej osoby, które wzmaga ten ból lub... uczucie władzy, formy jakiegoś sadyzmu. Myślę, że ma to kolor czerwony, karmazynowy, ale zapewne zbudowałam tą wizje przez kogoś... Nie chce tu opisywać tego co wiem i tego czego nie wiem. Być może wiąże się to z więzieniem prawdopodobnie które zbudowałam na wyższym poziomie i uwięziłam swoją duszę, za nim tu przyszła. Czakra serca to nie jedyna moja mocna blokada. Ale to nieważne. 

I pytanie do Was czy przeniesienie świadomości, odczucia tego cierpienia na świece powiedzmy wykonywałabym te czynność przez tydzień, a następnie spaliłabym to świece, jest dobrym pomysłem?

Jednak po pierwsze, mogę sobie zrobić tym krzywdę? Kiedyś oczyszczałam się woda, sól... i chciałam za bardzo; czakra serca się trochę przemęczyła i prawie bym zasłabła. Obawiam się co może się stać, jeśli uczyniłabym coś takiego. Chciałabym usłyszeć wasze opinie, a być może doświadczenia, a nawet napiszcie "nie wiem". 
Może za bardzo kombinuje, ale wpadłam dzisiaj luźno na ten pomysł. Jednak mam uzasadnione obawy. Chce coś zrobić w swoim życiu. Zadziałać. Być kreatorem, a nie wiecznie ofiarą. Być może egzystencjonalny ból jest wpisany we mnie. Jeśli tak to nic nie szkodzi, wiem że po części tak jest. Nie chce polegać na innych, chociaż właśnie teraz to robię. Chciałabym usłyszeć co macie do powiedzenia, jeśli nic. To nic nie szkodzi. Dziękuje za wszystkie odpowiedzi i ich brak. 

Wszystkiego dobrego.  :heart:
Amorte,

Próbuj.
Wszelkie rytuały oczyszczające tego typu, co opisujesz, działają według w sumie tej samej zasady (transfer energii blokady do obiektu i uwolnienie jej poprzez zniszczenie obiektu), ale jeżeli ci się uda i ci to pomoże - to dobrze.

Może pomoże też komuś innemu.


Od okołu dziesięciu lat obserwuję, że obecne pokolenie adeptów ma jakieś ogromne problemy z opanowaniem podstaw działań magicznych.
Plus tonę negatywnych uwarunkowań - stąd powstał mój temat o przełamywaniu uwarunkowań (czy próbowałaś?) - które utrudniają im regularne ćwiczenie i uzyskiwanie efektów.


Podejrzewam, że zmiany społeczne, dostępność technologii i ciągłych rozpraszaczy uwagi są barierą dla obecnie poszukujących. W wuj ludzi pisze mi, że ćwiczyło przez miesiąc i nie uzyskiwało żadnych efektów, na przykład.
I co ja mam im odpisać?
Ja ćwiczyłem latami, czasem po parę godzin dziennie i te umiejętności rozwijały się u mnie latami, tylko, że wtedy nie było smartfonów i fejsbooków. Mogłem usiąść i medytować przez 4 godziny bez przerwy.

Najwyraźniej tradycyjne zalecenia o tysiącletniej historii nie zadziałają u obecnego pokolenia poszukujących wiedzy. Coś nowego trzeba będzie wymyślić, a niestety jeszcze nie zalegalizowano w pełni psychodelików, więc kierowane podróże w głąb siebie jeszcze nie są dla was w pełni dostępne.
Trochę to smutne, bo najwidoczniej magia zawsze będzie wiedzą tajemną, w każdym pokoleniu - wychodzi na to, że nawet gdyby ktoś zamieścił praktyczne ćwiczenia pozwalające latać i być wiecznie młodym, większość ludzi nie potrafiła by ich zrealizować przez braki w praktyce.



Może twoje działanie przyniesie rezultaty, jakieś rezultaty. Działaj zatem. Na pewno nie powinno ci to zaszkodzić w żaden sposób, jeśli przerwiesz transfer energii gdy poczujesz niestabilność w czakrze serca.

Czy pomoże to inna kwestia. Nie dowiesz się, jak nie spróbujesz.
To jest istota rzeczy, błędów jakie popełniają młodzi adepci na drodze do Magii, podpisuje się czym tylko mogę! Resztę odpowiedzi dopiszę w temacie "Tarot jako system rozwojowy"!
Właśnie Ty, Ja, On, Ona... Każdy ma swoje doświadczenia. Nie należy też wszystkich dawać do jednego worka lub dyskredytować na starcie. Moje doświadczenie nauczyło mnie, a właściwie uczy, że to ja jestem swoim Mistrzem, Kreatorem, Swoją Odpowiedzią. Słuchałam wielu ludzi, wychodziło to różnie, ale zawsze lądowałam w tym samym miejscu "niższości". Ktoś jest lepszy bo umie to tamto, wyczuwa energie ble ble... Ludzie mówili nie wiesz czego chcesz. Musisz ćwiczyć. Nie umiałam. Może byłam zbyt leniwa? Popadałam w kompleksy, słabości czy depresje. Myślałam, że magia jest moją bramą do innego życia - otóż jak na razie nie. Szukałam swoich sposobów na odnalezienie siebie. Oczywiście inni mi pomagali, ale też bardzo mi mieszali. Musisz być wytrwała i czeka Cię nagroda, a co jeśli nie umiem? Wszyscy mówili mi, że coś jest ze mną nie tak, sama sobie to wmawiałam. Nic ze mną nie tak nie było, ani nie jest.

Dlaczego ludziom jest ciężko? Ponieważ wchodzą do magii z zamiarem zmienienia czegoś w swoim życiu, pomocy i wiele wiele więcej. Ja się bałam bardzo. Depresja i tak dalej, spowodowało, że szukałam rozwiązania, ale każdy mówił - praktyka!

Starałam się i zawodziłam samą siebie i innych. Okazało się, że nie mogę medytować. Bo opiekun mnie usypiał, ze względu na moje traumy, silny strach i gdyby tego nie zrobił na pewno źle bym skończyła. Ludzie potrafią manipulować i wykorzystywać, a byty po tamtej stronie tym bardziej.
Więc teraz jak mam sobie poradzić? Nie mogę medytować więc jak mam wejść do wnętrza siebie i sobie pomóc z traumami, blokadami i cieniami. Wszędzie piszą o uzdrowieniu lub jego braku bo przecież nic z Tobą nie jest nie tak. Jak to nie? Skoro czuje, że jest. 

Okazało się, że czeka mnie najtrudniejsza lekcja "pokochać siebie", "zaakceptuj siebie" i "bądź sobą". Niech Ci inni nie mówią jak masz żyć, co masz robić. Nie jest to łatwe miłości do siebie uczymy się całe życie. Wielu tego nie rozumie. Działa wbrew sobie, walczy ze sobą "bo jeśli dzisiaj nie pomedytuje to cały wysiłek pójdzie na marne". Ludzie wiecznie zmagają się ze sobą. Po co więc to robić? Wystarczy odpuścić. Być świadomym. Być sobą.
Dlaczego się nie udaje tak wielu praktyka magiczna? To proste. Ja chociażbym chciała nie mogłam poprzez swój strach, lęki, fobie i kompleksy (dobrze, że mam opiekuna bo bym sobie krzywdę zrobiła). Trzeba mieć ogarnięte emocje i myśli. Trzeba zrobić porządek ze sobą. Wiele lat nie wiedziałam o tym. Żyłam złudzeniami, jak większość z nas. Myślałam, że magia odmieni moje życie. Chociaż jak widać też wiele osób żyje w iluzjach nawet jeśli widzą więcej, praktykują itd - nawet takie osoby, które uważałam za lepszych ode mnie nie dostrzegają tak wielu rzeczy. Co bardzo mnie denerwuje, że dawałam się prowadzić ludziom co właściwie nie mają pojęcia tak naprawdę. Może udają, że mają. Może myślą, że mają. Może mi się wydawało, że mieli. Tak naprawdę nie wiemy co przyniesie nam życie. Może czasami coś wiemy. 

Mam się nie zamartwiać. Mam być sobą. Nie jestem jak większość osób, którzy doświadczają wizji poprzez wysłuchanie nagrania z yutube, albo ich życie zmienia jakiś człowiek. Inni mają łatwiej, a inni trudniej. Żadne sposoby innych ludzi na mnie nie działały, a kiedy zawsze coś próbowałam byłam bardzo zmęczona, jakby ktoś rzucił na mnie klątwę i wtedy ktoś krzyczy - dasz radę no postaraj się, a wtedy trwa walka z samym sobą, a wystarczyłoby odpuścić. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie mówię ludziom, żeby przestali nie wiem się starać. Myślę w innych kategoriach świadomości. Bo to ona zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie i dziwię się czemu nasz dział świadomości jest taki ubogi.

Dzięki świadomości pokonałam silne ataki paniki. Nie przez rytuały itd. Dzięki świadomości można pokonać uzależnienie, ale nie mam jak tego doświadczyć - na szczęście. Może źle się wyraziłam, że "trzeba zrobić porządek ze sobą". Chodzi o to, że jeśli nie pokochasz siebie. Nie zaakceptujesz. Nic z tego kolego. Możesz się złościć na cały świat, a żaden cud nigdy się nie zdarzy.

Najlepsze momenty to momenty olśnienia, a także najstraszniejsze. Wierzycie w coś pół życia lub całe życie i nagle trach - załamuje się Wam wszystko lub część. Uwielbiam to, chociaż z początku przyniosło mi to ból. Teraz złość, ale jest to bardzo rozwojowe, kiedy nagle musisz wszystko przebudowywać w co wierzyłeś, jak postrzegałeś ludzi - niesamowite, a także bolesne.

Nie wiem czy będę tu pisać. Nie mam ochoty, nie tak jak kiedyś. Kiedy siedziałam na forach i marnowałam kupę czasu. Czuje, że powoli tu nie pasuje, ale zobaczymy kiedy pozwolę iluzją spaść.
Postaram się jednak opisać jak w temacie przeniesienie świadomości bólu na świece, jak to wygląda z mojej perspektywy. Właśnie dzisiaj już zaczęłam to robić.

Chciałam jeszcze dodać, że właśnie mam duże problemy z przeniesieniem świadomości w medytacjach. Jeśli ktoś medytuje i wyobraża sobie, że jest na polanie. Ja robiąc to samo wypycham z siebie z tej wizji nie specjalnie. Po prostu im bardziej się staram tym bardziej bolą mnie oczy i głowa. W snach zdarza mi się skakać po świadomości ludzi lub zwierząt. Bywa to dezorientujące.

Chyba za bardzo się rozpisałam. Nie wiem czy przypadkiem nie stworzymy sobie offtopu jak będziemy tu tak dyskutować. Chociaż temat zbliżony do blokad i trudności z praktyką magiczną... ;D
Teraz mam etap w życiu toksyczności, która będzie ze mnie wychodzić i z innych. Dlatego też wolę ograniczyć kontakty z ludźmi. xD Gdyby ktoś miał jakieś pytania śmiało, chociaż nie zawsze odpisze szybko.
Amorte,

(12-08-2021, 21:47)Nightmare napisał(a): [ -> ]Właśnie Ty, Ja, On, Ona... Każdy ma swoje doświadczenia. Nie należy też wszystkich dawać do jednego worka lub dyskredytować na starcie. Moje doświadczenie nauczyło mnie, a właściwie uczy, że to ja jestem swoim Mistrzem, Kreatorem, Swoją Odpowiedzią. Słuchałam wielu ludzi, wychodziło to różnie, ale zawsze lądowałam w tym samym miejscu "niższości". Ktoś jest lepszy bo umie to tamto, wyczuwa energie ble ble... Ludzie mówili nie wiesz czego chcesz. Musisz ćwiczyć. Nie umiałam. Może byłam zbyt leniwa? Popadałam w kompleksy, słabości czy depresje. Myślałam, że magia jest moją bramą do innego życia - otóż jak na razie nie. Szukałam swoich sposobów na odnalezienie siebie. Oczywiście inni mi pomagali, ale też bardzo mi mieszali. Musisz być wytrwała i czeka Cię nagroda, a co jeśli nie umiem? Wszyscy mówili mi, że coś jest ze mną nie tak, sama sobie to wmawiałam. Nic ze mną nie tak nie było, ani nie jest.
Tobie potrzebna była terapia a nie magia w takim razie. Nie, nie wyzłośliwiam się teraz.


Cytat:Więc teraz jak mam sobie poradzić? Nie mogę medytować więc jak mam wejść do wnętrza siebie i sobie pomóc z traumami, blokadami i cieniami. Wszędzie piszą o uzdrowieniu lub jego braku bo przecież nic z Tobą nie jest nie tak. Jak to nie? Skoro czuje, że jest. 

Okazało się, że czeka mnie najtrudniejsza lekcja "pokochać siebie", "zaakceptuj siebie" i "bądź sobą". Niech Ci inni nie mówią jak masz żyć, co masz robić. Nie jest to łatwe miłości do siebie uczymy się całe życie. Wielu tego nie rozumie. Działa wbrew sobie, walczy ze sobą "bo jeśli dzisiaj nie pomedytuje to cały wysiłek pójdzie na marne". Ludzie wiecznie zmagają się ze sobą. Po co więc to robić? Wystarczy odpuścić. Być świadomym. Być sobą.
Dlaczego się nie udaje tak wielu praktyka magiczna? To proste. Ja chociażbym chciała nie mogłam poprzez swój strach, lęki, fobie i kompleksy (dobrze, że mam opiekuna bo bym sobie krzywdę zrobiła). Trzeba mieć ogarnięte emocje i myśli. Trzeba zrobić porządek ze sobą. Wiele lat nie wiedziałam o tym. Żyłam złudzeniami, jak większość z nas. Myślałam, że magia odmieni moje życie.
Przepraszam cię bardzo, ale pierdolisz teraz strasznie.
http://witchcraft.com.pl/showthread.php?tid=6820
Temat założyłem w 2015 roku, mamy 2021.
Cytat z Evandera:
Cytat:Co ciekawe, przełamywanie uwarunkowań ma bardzo praktyczne zastosowania w nauce magii, gdyż pozwala pozbyć się ograniczeń utrudniających działania magiczne i otworzyć nam drogę do sukcesu.

6 lat to kupa czasu, a przełamywanie uwarunkowań nie wymaga głębokiej medytacji.
Tylko relaksu i lekkiego transu. Moje "pomedytuj nad nim" w tym temacie, to żartobliwy przytyk do dawnych metod nauczania, gdzie jak mistrz nie znał odpowiedzi, to kazał uczniowi medytować nad problemem.

Zresztą, to przełamywanie uwarunkowań - to nawet magia już nie jest, tylko psychiatria - ten sam proces odbywasz u psychiatry na kozetce, tylko opisana przeze mnie technika oszczędza ci kupę kasy wydanej na psychiatrę. I nie musisz obcemu człowiekowi spowiadać się ze swoich problemów, trzeba jedynie być szczerym wobec samego siebie.


Cytat:Chociaż jak widać też wiele osób żyje w iluzjach nawet jeśli widzą więcej, praktykują itd - nawet takie osoby, które uważałam za lepszych ode mnie nie dostrzegają tak wielu rzeczy. (...) Nie mówię ludziom, żeby przestali nie wiem się starać. Myślę w innych kategoriach świadomości. Bo to ona zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie i dziwię się czemu nasz dział świadomości jest taki ubogi.

Dzięki świadomości pokonałam silne ataki paniki. Nie przez rytuały itd. Dzięki świadomości można pokonać uzależnienie, ale nie mam jak tego doświadczyć - na szczęście. Może źle się wyraziłam, że "trzeba zrobić porządek ze sobą". Chodzi o to, że jeśli nie pokochasz siebie. Nie zaakceptujesz. Nic z tego kolego. Możesz się złościć na cały świat, a żaden cud nigdy się nie zdarzy.
Dlatego może, że odmienna świadomość w magii i uporządkowanie swojej głowy to tak absolutne podstawy, że mało kto o nich wspomina.
Nauka samodyscypliny i siły woli. Pozbycie się lęków. Nauka wchodzenia w odmienne stany świadomości, gnoza czy medytacja, transy, ceremonie szamańskie... wszystko to niezbędne, aby obejść cenzora i zamanifestować cel działania magicznego.

Wydaje mi się, że po prostu przez wiele czasu nikt ci nie powiedział oczywistej oczywistości i stąd cały twój emocjonalny wybuch na magię, fora i innych ludzi. Chyba każdy zakładał, że oczywista oczywistość jest właśnie taka - oczywista - kiedy mówimy, że droga magiczna to droga pracy nad sobą, to nie mówimy tego dla jaj, albo żeby zniechęcić tych, którzy nie chcą lub nie mogą z jakichś powodów nad sobą pracować.
Nie da się praktykować magii z powodzeniem jednocześnie nie pracując nad sobą. Po prostu, to nie jest realne.
Percepcja sił magicznych i umiejętność ich wykorzystania zaczyna się w umyśle adepta. Ten umysł trzeba przygotować do wykorzystywania tych sił.

No ale dobrze, zanotowałem sobie: Obecnemu pokoleniu adeptów trzeba robić psychoanalizę na wejściu.

Cytat:Najlepsze momenty to momenty olśnienia, a także najstraszniejsze. Wierzycie w coś pół życia lub całe życie i nagle trach - załamuje się Wam wszystko lub część. Uwielbiam to, chociaż z początku przyniosło mi to ból. Teraz złość, ale jest to bardzo rozwojowe, kiedy nagle musisz wszystko przebudowywać w co wierzyłeś, jak postrzegałeś ludzi - niesamowite, a także bolesne.
Tak, ja już nauczyłem się wypatrywać ich z utęsknieniem. Nie ma nic lepszego niż przełamanie obecnej iluzji rzeczywistości. Polecam wszystkim.

Cytat:Nie wiem czy będę tu pisać. Nie mam ochoty, nie tak jak kiedyś. Kiedy siedziałam na forach i marnowałam kupę czasu. Czuje, że powoli tu nie pasuje, ale zobaczymy kiedy pozwolę iluzją spaść.
Postaram się jednak opisać jak w temacie przeniesienie świadomości bólu na świece, jak to wygląda z mojej perspektywy. Właśnie dzisiaj już zaczęłam to robić.
Działaj. Powodzenia.

Cytat:Chyba za bardzo się rozpisałam. Nie wiem czy przypadkiem nie stworzymy sobie offtopu jak będziemy tu tak dyskutować. Chociaż temat zbliżony do blokad i trudności z praktyką magiczną... ;D
Teraz mam etap w życiu toksyczności, która będzie ze mnie wychodzić i z innych. Dlatego też wolę ograniczyć kontakty z ludźmi. xD Gdyby ktoś miał jakieś pytania śmiało, chociaż nie zawsze odpisze szybko.
Nie no, nie szkodzi. Każdy ma gorsze dni, chociaż wydzieranie się na bogu ducha winnych przypadkowych przechodniów rzadko pomaga.


Opowiem ci coś odnośnie tej pracy nad sobą. Nad medytacją, nad dyscypliną, nad siłą woli.
Kiedy wiele lat temu mierzyłem się z mrocznymi zakamarkami własnej osobowości i słabościami, robiłem to wiedząc, że nie mam innego wyjścia - bo jeśli nie rozliczę sumy swoich strachów, to one będą rozliczać mnie - jak to miało miejsce w twoim przypadku.

Długie medytacje, post, pozbawianie się rozrywek, znoszenie fizycznego bólu, zimne prysznice i tym podobne nie sprawiały mi przyjemności, same z siebie, może poza medytacją. Ale wiedziałem, że robię to wszystko po coś. Nauczyłem się odnajdywać radość w pokonywaniu własnych słabości.

To, że z rana wezmę zimny prysznic, co jest kurewsko nieprzyjemne, nie sprawia mi radości. To, że mogę to zrobić, bo moja wola jest silniejsza niż moja wygoda, sprawia mi radość jak najbardziej.

Polecam, spróbować afirmować/zmanipulować się na coś takiego. Bardzo ułatwia pracę nad sobą.
Jedni tracą energię na narzekanie, a inni jak Evander, szukają rozwiązań, ale to wymaga odwagi oderwania się od zachowań reaktywnych na korzyść proaktywnych!

Nie można magii obarczać winą za swoje niepowodzenia, wina jest zawsze w nas samych, jeżeli czegoś nie możemy osiągnąć.

Ryzyko jest wpisane w procesy poznawcze, samym intelektem nie da się tego zrozumieć. Poznanie magii jest poza wszelkimi schematami i stereotypami.
Odpisuje tu ostatni raz. Dziękuje za uszanowanie mojego toku myślenia i postrzegania rzeczywistości używając słów "potrzebna Ci terapia" "pierdolisz od rzeczy".
Nie każdy też chyba rozumie, że nie wszyscy muszą praktykować magię, aby się rozwijać i być szczęśliwym. Też, że każdy ma swoją osobistą drogę i ścieżkę, gdzie nie każde metody innych ludzi będą działać na pozostałych.

Evander napisał(a):To, że z rana wezmę zimny prysznic, co jest kurewsko nieprzyjemne, nie sprawia mi radości. To, że mogę to zrobić, bo moja wola jest silniejsza niż moja wygoda, sprawia mi radość jak najbardziej.
Polecam, spróbować afirmować/zmanipulować się na coś takiego. Bardzo ułatwia pracę nad sobą.
Wyobraź sobie, że nie na wszystkich to działa. Kiedy nie czynie oporu szybciej się rozwijam, ale to moje osobiste doświadczenie i perspektywa.

Wysoki Mag napisał(a):Jedni tracą energię na narzekanie, a inni jak Evander, szukają rozwiązań, ale to wymaga odwagi oderwania się od zachowań reaktywnych na korzyść proaktywnych!

Uważasz, że nie szukam rozwiązania? Nie odpowiadaj. Że narzekam? Nie odpowiadaj Trzeba bardziej było wejść w dupę Evanderowi. Przepraszam nie mogłam się powstrzymać. 

Wysoki Mag napisał(a):Nie można magii obarczać winą za swoje niepowodzenia, wina jest zawsze w nas samych, jeżeli czegoś nie możemy osiągnąć.

Nie wiem skąd u Was takie przeświadczenie o moim"wybuchu". Nie pisałam tego posta nawet pod wpływem gniewu, ani nie obarczam winą magii. Widzę jej ograniczenia, które mi narzuca. Zaraz usłyszę, że magia nie ma żadnnych ograniczeń tylko sami sobie je narzucamy. Moim zdaniem świadomość nie ma żadnych ograniczeń. Systemy magiczne mają.

Nie będę wdawać się dyskusje. Zaraz będziecie doszukiwać się w moich odpowiedziach przeróżnych rzeczy tylko, żeby mieć o czym dyskutować.

Co do terapii wyobraź sobie, że nie każdy ma możliwość skorzystania. Nie chce drążyć tego tematu. Przepracowanie traum, lęków czy blokad wymaga czasu. Znajdę na to swój sposób.
Szanuje Wasze myślenie o rzeczywistości, jak ją postrzegacie. Każdy ma prawo do podążania swoją ścieżką. To, że moje myślenie wydaję się... inne. Nie musicie się z tym zgadzać. Cały czasz szukam rozwiązań. Nie zawsze będą one idealne.

Zauważyłam, że na tym forum bardzo przykłada się uwagę do praktyki. Ja to praktykowałem długo itd i osiągnąłem to i tamto. Zauważ, że nie każdy musi zmagać się ze sobą, aby coś osiągnąć. Czasami wystarczy "odpuścić". Pozwolić energii krążyć w swobodny sposób. Oczywiście jeszcze nie jest mój czas na praktykę, a zaakceptowanie siebie.

Skoro uważasz Evander mój tok myślenia za konieczność leczenia się to bardzo mało wiesz o możliwościach i świadomości.

Nie chce tu nikomu nic wytykać, ani umniejszać. To Wasze rozumowanie. Dziękuje za uwagę. Hmm... Jeśli chcieliście mnie w jakiś sposób podburzyć emocjonalnie, sprowokować czy sama nie wiem czy będziecie mieli zamiar - i tak rezygnuje z forum, raczej już tu nie wejdę. Tak widzę jego ograniczenia. Teraz jest Wasza kolej na odpowiedzi i oblewania mnie ciepłym moczem - powodzenia. 

Zaraz tu zapewne dostane odpowiedź ile w Tobie gniewu i złości, jeśli tego nie widzisz to naprawdę potrzebna Ci terapia. Widzę więcej niż Wam się wydaję i może nie zawsze wszystko, ale na tym polega życie na ciągłym rozwoju. No cóż kolejny etap przede mną. Więc należy zakończyć i iść dalej. 

Spędziłam tu dobre chwile, jak i te gorszę. Nie poznałam tu wielu osób, nie jestem zbytnio towarzyska. Jednak dziękuje za możliwości i ograniczenia jakie to forum mi dało. Nie znalazłam też swojego sposobu, ale zapewne dla niektórych osób to forum może sprawiło, że zmienili swoje życie lub poszli dalej. 

Wszystkiego dobrego i powodzenia na dalszej drodze życia.  :heart:
Ani mi się waż teraz odchodzić. Miałaś opisać swój ryt i swoje odczucia z nim związane. Kto wie? Może pomoże i innym "zablokowanym".
Amorte,

Cytat:Skoro uważasz Evander mój tok myślenia za konieczność leczenia się to bardzo mało wiesz o możliwościach i świadomości.
Każdy ma jakieś obciążenia i blokady, ograniczające świadomość.
Dlatego właśnie napisałem 6 lat temu temat, który w sumie był odpowiedzią na twoje potrzeby - tym bardziej, że jak sama stwierdzasz, "nie każdy ma możliwości terapii".


Nightmare, nie każdemu da się pomóc, nawet jak mu się napisze odpowiedzi. Bo np. komuś ton odpowiedzi się nie spodoba, i się obrazi, albo uzna, że instrukcja jak mógłby sobie sam pomóc to zbyt ciężka praktyka.


Tak po prostu jest na tym świecie. Mnie też dawniej zaawansowani magowie zlewali, kiedy zadawałem proste pytania. Też się obrażałem.

W twoim wypadku instrukcja, jak spróbować pomóc sobie samej była dostępna na forumce od 6 lat. Po to ją właśnie zamieściłem, bo sam kiedyś dostawałem odpowiedzi podobne do twoich - a okazało się, że trudne pytania należało najpierw zadać sobie samemu, w ramach samodzielnej terapii. Żeby właśnie nie zmagać się ciągle ze sobą, bo to strata czasu.

Cóż więcej mogę ci napisać?

Chyba jedynie życzyć powodzenia w posprzątaniu tego bałaganu w twojej głowie.
Nikomu nie włażę w du..ę, jedynie stwierdzam oczywiste fakty! Obrażanie się to zadawanie sobie razów, a więc psychiczne samookaleczanie się. Może świadczyć o nieprzepracowywaniu należycie karmy oraz brakach do uzupełnienia - warto żeby się o nich dowiedzieć od kogoś z boku, jeżeli sami nie widzimy.

Evander jest zwolennikiem terapii szokowej i to jest jego modus vivendi. Nie zawsze zgadzam się we wszystkim z Evanderem, dajemy sobie czasami popalić, ale nikt się nie obraża za to.

Usłyszenie Prawdy, tej bolesnej na swój temat ma taką cudowna właściwość szybkiego leczenia z nagromadzonych złudzeń latami!
Stron: 1 2