Witchcraft - Forum ezoteryczne

Pełna wersja: Dziennik tarota
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Zaczynam swoją przygodę z kartami tarota.
Czytałam gdzieś, że dobrze jest założyć sobie dziennik tarota.
Każdego dnia wpisywać sobie losowaną rano kartę dnia i swoje skojarzenia z nią związane. Taki dziennik w formie pamiętnika ma ułatwiać naukę i przybliżać nam znaczenie kart. Zaczęłam więc :)
Jestem ciekawa, czy też tak zaczynaliście z tarotem?
Czy piszecie dziennik? Czy pisaliście kiedyś?
Jakie były wasze początki?
Co doradzilibyście początkującej osobie w kwestii przyswajania wiedzy?
Jakie były wasze sposoby na obeznanie się z kartami i ich dogłębne poznanie?
Ktoś ma jakieś rady? Wskazówki?
:angel:
Nie wiem czy to Ci pomoże, ale zaczynałam tak z kartami klasycznymi i kabałą. Raz dziennie nie wyciągałam natomiast karty tylko robiłam prosty rozkład na nurtujące dnia dzisiejszego pytanie. Rozkład w kartach klasycznych był tak prosty, że zawsze odpowiedź była twierdząca lub negatywna. Zapisywałam sobie ostatnio rozłożoną kartę sprawdzając jej znaczenie w książce, oraz zadane przeze mnie pytanie i odpowiedź "Tak" lub "Nie". Raz w miesiącu robiłam zaś rozkład ogólny, oraz analizę tych 31 kart miesięcznych. ;) Dopiero gdy udało mi się to opanować, zaczynałam inne kombinacje, inne rozkłady, inne pytania. Kiedy zaczęłam z kabałą zaczynałam dokładnie podobnie, na początku proste rozkłady takie dla laika, by poczuć karty i treść jaką mają zamiar mi przesłać. Następnie coraz trudniejsze. Na początku opanowania ich przeze mnie przyszło rozłożenie ich znajomym (dla sprawdzenia samej siebie, i trochę dla śmiechu). Z kart klasycznych "wywróżyłam" koleżance, ze będzie miała 2 dzieci, z ojcem pierwszego dziecka rozstanie się i nie będzie długo sama jak znajdzie drugiego. Wróżba sprawdziła się po 3 latach. Ale to mnie umocniło w przeświadczeniu, że jednak coś tam widzę. Teraz przynajmniej raz na miesiąc, dwa miesiące wróże za darmo na jednym z portali. Jak na razie w ciągu tych 5 lat, moja sprawdzalność w kartach klasycznych to 70-75%, natomiast jeśli chodzi o kabałę to w granicach od 60-80%. Z tym, ze bardzo rzadko rozkładam karty do kabały.

Od siebie dodam, ze obojętnie na jakich kartach zaczynasz - pisanie pamiętnika ma służyć Ci przede wszystkim w umocnieniu swojej pozycji. Pamiętaj, że spoglądając od czasu do czasu w notatki - możesz przypomnieć sobie o czymś ważnym dotyczącym danej karty. Taka myśl nagle Cię olśni - zapisuj to sobie. Nigdy nie wiadomo kiedy Ci się to przyda. Raz w miesiącu rób podsumowanie, tego co już wiesz, a tego co jeszcze chciałabyś się dowiedzieć. Każdego miesiąca będzie Ci łatwiej, bo nie sztuką jest rozłożyć karty, sztuką jest zobaczyć, ujrzeć. Proponuje przynajmniej raz w miesiącu zrobić podsumowanie na najprostszym rozkładzie, zadać jeszcze raz jakieś banalne pytanie i spróbować spojrzeć na nie po przez to co już wiesz, a i również to czego nie wiesz. Takie rozwiązania czasami okażą się być naprawdę zadowalające.
Niby mam Tarota, czuję go, ale... No właśnie, mam ale. Wróżyłam już, jak na razie się sprawdzało. Jeszcze nim poznałam Tarota jakkolwiek śnił mi się wisielec ułożony tak, jak na kartach. Osoba będąca wisielcem rzeczywiście zawiesiła swą działalność w naszej grupie.
Może mój sposób nie jest jakiś wyjątkowo odkrywczy, jednak pierwszego wieczoru po zakupie talii zwyczajnie z nimi siedziałam. Przeglądałam wszystkie karty, oczyszczałam, znalazłam strażników. Nie uczyłam się nigdy jakoś wyjątkowo i wciąż sobie wyrzucam, że czas zacząć, jednak kiedy przychodzi co do czego to sama analiza symboli zwyczajnie... przychodzi. Dobrze jest się zgrać z talią, czuć jej energię.
Zgadzam się z Atrią, ja również nigdy się nie uczyłam Tarota - on ma sam przemawiać, inaczej to nie ma sensu.
Może z innej beczki, ale ja podam na przykładzie moich Run. One są jak przyjaciel. Jak po nie się gam to przytulę woreczek do policzka. Powiem o co chodzi. Przeproszę, że byłem zajęty. Traktuje je po prostu jak normalną istotę. Może też, co prawda podchodzić akt przywiązania, bo ja je stworzyłem. Ale z tarotem jest podobnie. To ty go kupiłaś, to ty wybrałaś właśnie tą talię, a nie inną. A jeżeli dostałaś od kogoś lub kupiłaś przez internet, to jakieś koleje losu spowodowały, że wasze drogi z tą konkretną talią, dokładnie tym zestawem kart się zeszły. I na tej podstawie proponuję budować Ci droga Pisarko nierozerwalną więź. Wystarczy uświadomić sobie, że to nie są tylko kawałki papieru, tylko 78 (bo chyba tyle liczy Tarot) twoich serdecznych przyjaciół.

Tyle o więzi. Co do dziennika - Na pewno będzie przydatny. Ja swój prowadzę w ramach ewidencji. Ktoś się zgłosi nie będę pamiętał, to zobaczę sobie jeszcze raz , co tam ta wróżba mówiła.
Mały błąd Szczęściarzu. W rzeczywistości to Tarot ma wybrać użytkownika, a nie użytkownik Tarota - wtedy będą się dogadywać od razu, ja np. zostałam można powiedzieć siłą zmuszona do tego, aby nakłonić moją matkę do kupna talii... już samo to, że moja matka się zgodziła i jeszcze czekała spokojnie jak wybiorę to był cud. xDD Nie... ale serio, to była jakaś obsesja wręcz. xDD Zawsze jest w sumie tak samo, widzę talię i to jak zakochanie... ciągle o niej myślę, spać nie mogę... muszę ją oglądać i w ogóle i w ogóle, bo talia po prostu wzywa, nawołuje... z moim pierwszym Tarotem to ja się bałam, ale nie... nie ważne jak bym próbowała i tak mnie ''coś''zaciągało. xDD

Co do zeszytu... wiesz prowadziłam, ale tak naprawdę mi to nie pomogło, ale ja jestem roztrzepana. xDD Wiesz, mam zeszyt w którym mam zapisane moje ulubione rozkłady i które sama napisałam - pamięć mam dobrą, ale krótkotrwałą, i czasem tylko jak mnie tknie, że muszę to zapisać i koniec kropka, to zapisuje, ale tylko wtedy... i nie raz mi to pomogło. :) Jak zapisywałam za to, ot tak sobie każdy rozkład to w ogóle to jakoś sensu nigdy dla mnie nie miało... po prostu czuje, co i jak i robię według tego.
(08-06-2015, 00:26)Olimpia napisał(a): [ -> ]Mały błąd Szcześciarz. W rzeczywistości to Tarot ma wybrać użytkownika, a nie użytkownik Tarota - wtedy będą się dogadywać od razu
Okej dzięki, zapamiętam sobie, nie znam się na tarocie, ale tak też jest fajnie. ;)
Po co utrudniać sobie zadanie? ... Zwłaszcza że nie każdy potrafi wejść w stan alfa. Bez sensu.
Wielu ludziom pomagałam wybierać talie jeszcze zanim Ty się Tarotem zajęłaś, i było ich naprawdę wielu, i uwierz nikt nigdy nie narzekał mimo sporego wyboru, a wręcz przeciwnie, do dziś są zadowoleni ze swojej talii i nikt z nich nie musiał wchodzić ani w stan alfa, ani nawet ruszyć tyłka spod kompa. Również nikt mi nie wierzył, że nie będzie potrzeba żadnej nauki, od razu będą ''zapieprzać',' to jednak tak się właśnie stało. Stan alfa jest całkowicie zbędny i to tylko marnotrawstwo czasu, energii i dla niektórych nerwów.

A mocna talia? ... Każda jest mocna, tylko energetyka się różni - niektórzy lubią te cięższe, inni te delikatniejsze, subtelne, ale żadna z nich nie jest słabsza, ani mocniejsza.
Evander z tego co wiem nie zna się na Tarocie, po drugie skąd on ma coś takiego wiedzieć? Znacie się z reala? Spotykacie się często? Mieszkacie razem? Nie oskarżam Cię o kłamstwo czy coś takiego, ale po prostu Evander (czy Jiru) nie może tego wiedzieć - ja również mogę nagadać coś komuś a to, że ktoś mi uwierzy wcale nie znaczy, że byłam szczera. Poza tym ja wcale nie powiedziałam, że ta technika jest zła czy coś w tym rodzaju - ja tylko powiedziałam, że moim zdaniem nie potrzebnie się trudzić, zwłaszcza jeśli ktoś jest początkujący i ma trudności w wejście w stan alfa.

Poza tym teraz mówisz, że efektem tego jest stosowanie talii, z pozytywnym skutkiem, a które kiedyś były trudne - no, dobrze, gratuluję, ale żadna z tych talii nie była by dla Ciebie trudna, gdybyś wybrała tą ''właściwą'' sobie, tą którą sama Cie wzywa i od początku przemawia. Jeśli chodzi o te które Ci doradzono, a nie sprawdziły się - nie dziwię się, bo takie zazwyczaj nie działają. To nie na tym polega. Nie rozumiem co mają tutaj osoby trzymające się zasad i innych za rączkę...

W każdym razie, jak napisałam powyżej i tutaj również podkreśliłam nie mówię, że to zły sposób - mówię że jest to dla mnie bez sensu to jak... no jak smarować masłem kromkę za pomocą palca, ale po co używać palca skoro mogę noża? Choć i w ten i w ten sposób posmaruje kromkę, rozumiesz o co chodzi? Po prostu sądzę, że nie warto tak sobie komplikować życia - jeśli Ty wolisz sposób - ok, nic mi nie do tego, po prostu wyraziłam swoje zdanie odnośnie tej metody, oraz zdziwienie, że po co przechodzić po górze, jak można po łące i nic więcej.
Stron: 1 2