Witchcraft - Forum ezoteryczne

Pełna wersja: PROŚBA O POMOC
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Kochani może zacznę od tego, że mam w sobie ogromną dozę wstydu za swoją głupotę w postępowaniu =( ...którą opiszę poniżej...mimo tego co czuję, potrzebuję konsultacji...bo czekać mnie będzie nie lada przeprawa...ale od początku...

10 lat temu natrafiłam w swoim życiu na chłopaka, którego od pierwszego wejrzenia pokochałam (ze wzajemnością). Jesteśmy w tym samym wieku. Leci to z 2 stron, natomiast ja nie kocham go tak jak on by chciał. On chce mnie jako partnerkę. Ja jego traktuję jakby...pod moim płaszczykiem, jak matka. Zarazem w przeszłości miotałam się wokół niego na tyle, że byliśmy ze sobą chwile bliżej...mimo tego, wiem, że jakby "jesteśmy dla siebie ale nigdy ze sobą nie bedziemy". Jestem od niego daleko tym bardziej, ze jest to osoba która dużo pije, jara trawy, wiem ze zdażyło mu się coś "ciężej" brać, pali papierosy. Jestem od ludzi z nałogami z daleka, ale z nim mam taką karmę, że jakby...nie akceptuję, nie toleruję ale coś nas trzyma tak mocno, że predzej czy później i tak rozmawiamy ze sobą, spacerujemy(...). Nawet nie odbieram go seksualnie, (wręcz na odwrót!), bo na samą myśl o stosunku z gościem czy samym przytuleniu się mnie odrzuca bo jest tak "brudny". Teraz jest kolejny raz kiedy na siebie trafiamy (nie widzieliśmy się 1,5 roku). Znowu wpadł na moim punkcie w podobną psychozę co zawsze.

Nie mamy ze sobą regularnego kontaktu. Od 10 lat po prostu wpadamy na siebie na krótki czas (podczas którego dzieje się po prostu tornado u niego i w otoczeniu) i potem to się urywa: a raczej ja od niego uciekam bo zaczyna sobie na zbyt wiele pozwalać. Poza tym samo przzebywanie z nim jest dla mnie męczące energetycznie. Jest wyciszony, skryty, ale czuję takie parcie z jego strony na barierę ze szok. Jest to osoba, która też wiele rozumie w związku z energią, przestrzenią (nieświadomie, to nie jest wiedza z tego życia i dużo mnie o pewne rzeczy też pyta). Kiedy mamy ze sobą kontakt jest mi w 100% podpocządkowany: cały czas o mnie myśli, pisze, chce rozmawiać, dzwoni, chce spacerować (a najlepiej to mnie zamknąć w złotej klatce). Nie narzuca się ale przypomina mi o sobie dość dobitnie na tyle ze nawet i to powoduje we mnie pomieszanie. Swoje dni spędza na "nic nierobieniu" i czekaniu na iluzję(ja), która nie nadejdzie. Zrobiłby dla mnie wszystko i wszystko co bym mu kazała...to jest straszne....

Chwilę temu wstałam z medytacji i jestem kompletnie rozdarta po tym co zobaczyłam. Przypomniało mi się, że 5 lat temu siedzieliśmy sobie razem z XYZ, i podczas tego spotkania zawiązałam mu na lewej ręce sznurek mówiąc mu, że "zawsze już bedziemy ze sobą blisko". Wypowiedziałam to w pełnej miłości i zaufaniu do niego i wiem, że to ma znaczenie (pluję sobie w brodę, nie miałam jak w głupocie jeszcze dolać w karmie oliwy do ognia...). Jakiś czas później sznurek ten mu zabrałam, w amoku "kobiecej furii" spaliłam go mówiąc, że "nie chcę mieć z nim nic wspólnego" (ta osoba ma ogromne problemy z nałogami jak pisałam wyżej, kłamie i oszukuje czego u siebie w życiu nie chcę i nie toleruję).

Były to zabiegi w moich czystych intencjach, nie chciałam nikogo pętać, krzywidzić...kompletnie nie wiem co z tym człowiekiem zrobić. Żeby i siebie i jego puścić w swoje strony. Bo inaczej nie ruszymy nigdzie.......mam ewidentne poczucie, że postępnuję z nim w tym życiu tak jak w poprzednich, zamiast obiektywnie patrzeć na niego z pozycji Tu i Teraz. Moja miłość do niego jest tak bezwarunkowa i tak stara, że pobłażam jego postawe do życia w tym życiu.

Jestem zmęczona tą relacją, tym bardziej ze od początku wiem jak jest, ale nie mam na nią pomysłu bo nie rozumiem tej karmy....Czy mielibyście jakieś pomysły jak to najbezpieczniej zakończyć? Może macie domysły o co w tym związku chodzi? Jeżeli chcielibyście więcej info do "diagnozy", pytajcie wprost...dzięki z góry...
Hmm czyli Ty nie darzysz go uczuciem jak kobieta mężczyznę, tak wynika z tego napisałaś. Może najprościej w świecie powiedz mu to, że Ty go nie kochasz, że nigdy nie będziecie razem i żeby dał sobie spokój i o tobie zapomniał. Poboli i tyle, żadnej magii nie trzeba, szczera rozmowa.

ps. obstawiam, że chłopak po prostu narobił sobie nadziei, nie wiem więcej więc też trudno ocenić
No wątpię, aby zwolenników magii miłosnej to przekonało - niestety są uparci i nic ich poza samym osiągnięciem celu nie obchodzi, ale... no pięknyś urok rzuciła. Właśnie cholerny problem w tym, że rzucić urok to (wbrew pozorem) wcale nie jest problem... problemem jest ten urok odwrócić i mówiąc szczerze, za czasów kiedy zajmowałam się Magią Miłosną, prawie nigdy nie udało mi się swojego uroku odwrócić.

I co teraz? Jak Cię tak zostawię, to pewnie marnie trafisz tak jak większość ludzi na forum, którzy prosili o pomoc. Napisz na PW, zajmę się Tobą.
(nie chciałam tu zabrzmieć jak nastolatka w tym wszystkim) Ale potrzebowałam innego spojrzenia z zewnątrz...
...rozmawiałam z nim szczerze nie raz, kończąc z nim relację, znikając ale to zawsze prędzej czy później wracało...możemy się nie widzieć pół roku, 2 lata...mieszkać w różnych miastach....cokolwiek. Chcę po prostu teraz skutecznie i mądrze urwać tę relację tak, żeby dobrze się to oczyściło. Martwię się już przed tą rozmową z nim w tym momencie na zapas, chciałabym zapobiec "kolejnej" historii i tajemnych powrotów w przyszłości. Przede wszystkim najlepiej żeby nie cierpiał i zaczął żyć. On od 10 lat nie może sobie ułożyć niczego w sferze prywatnej przez to co "ze mną ma"....z resztą podświadomie czuję, że mam to samo...
Ja pierdole, masz coś do nastolatek? Sorry, mam okres i od rana ciśnienie, a jeszcze PW z kolejnymi ''nowinkami co ta ''Pani'' jeszcze robiła'', a Ty jeszcze wyjeżdżasz z nastolatkami... wiesz co? Znam od cholery nastolatek i nie jedna jest bardziej dojrzalsza, mądrzejsza i utalentowana magicznie od jednego tutaj usera na forum.

Nie ocenia się ludzi po wieku... tylko po tym co ma się w głowie. Ciebie nikt tutaj nie ocenia, prawda? ... co jak co, ale w tym Twoim problemie, (który ktoś stereotypowy by nazwał: problemem gówniary) znam nawet jedną osobę, która może się okazać BARDZO pomocna - i ma 14 lat.

Nie, nie jestem zła tylko zirytowana. Tak brzmię jakbym była wściekła - sorry kumulacja + irytacja tak działa. Nie zwracaj uwagi na energetykę tekstu, tylko na jego sens.

Przepraszam, przepraszam, przepraszam... zwracaj uwagę na sens.
Ah spokojnie, wiem o tym doskonale. Nikogo nie chciałam obrazić. Natomiast sama mam podobny stan do Twojego, na to wychodzi: taki czas. I dobierać słowa czasami ciężko. Także najważniejsze, że "zwracamy uwagę na sens" zdań nie styl.

Lecę do Ciebie z info na priv ;) dzięki!
Ty też... ??

... Przedwczesny okres...?
... Zirytowani ludzie, których przez ostatnie dwie godziny spotykam... ?

... Pełnia Księżyca Wilka! ... No tak, dzisiaj jest Pełnia Księżyca Wilka... xDDD

Dzisiaj Ci nie odpisze, jak widzisz - nie jestem dziś w stanie zająć się Tobą jak na profesjonalistkę przystało.
....dodałabym nawet, że nie tylko przez ostatnie dwie godziny... tak to już jest w styczniowe pełnie...jak i w cały ten rok...od armagedonu do armagedonu <3 ...ale nie ma tego złego, niech się dzieje na całego <3

...także do przeczytania jak już poczujesz się "profesjonalistką" ;P
Dzięki, buźka! :)
Oczywiście, że więcej nastolatek będzie się taplało w ezoteryce niż nastolatków czy starych bab bo kobiety są bardziej otwarte na spirytualne sprawy niż mężczyźni ponieważ jesteśmy zatraceni w przyziemnych sprawach jak to większość płci brzydkiej. :P
Ale nie można przeoczyć że nastolatki są nieproporcjonalnie bardziej naiwne (albo emocjonalne jak kto woli).

A żeby odpowiedzieć na problem - wydaje mi się, że powinnaś po prostu zapomnieć, bo robisz sobie z tego problem większy niż możesz przełknąć. Jeżeli ma obsesje na Twoim punkcie a Ty nie chcesz tego co on, to po co próbować rozwiązać ten konflikt jeżeli żadna z opcji nie usatysfakcjonuje obu stron?
...np. po to, żeby sprawa nie przeciągnęła mi się do następnego życia? Wiesz, zostawić i zapomnieć to każdy może. Ale jak już coś jest na rzeczy i ja jeszcze tak naszkudziłam w tym życiu, to o ile mi wiadomo problemy się rozwiązuje a nie zasypuje i zostawia na potem. A ja nie mam najmniejszej ochoty niczego zostawiać na żadne potem. A prędzej czy później by to wylazło.
Stron: 1 2