Witchcraft - Forum ezoteryczne
Coś mojego. - Wersja do druku

+- Witchcraft - Forum ezoteryczne (http://witchcraft.com.pl)
+-- Dział: Luźne (http://witchcraft.com.pl/forumdisplay.php?fid=128)
+--- Dział: Nasza Twórczość (http://witchcraft.com.pl/forumdisplay.php?fid=7)
+---- Dział: Literatura (http://witchcraft.com.pl/forumdisplay.php?fid=178)
+---- Wątek: Coś mojego. (/showthread.php?tid=2077)



Coś mojego. - Kynokefalos - 09-04-2013

Staroć, fakt. Jednak lubiany przez autora. Jeden z niewielu, który czytam z uśmiechem na twarzy, nawet po tylu latach. Miłego czytania!

Wiecie, to strasznie dziwne, ale ja chyba lubię się bać. Znów zaczynam pisać cokolwiek w nocy. Jest dokładnie 22:58, 15 stycznia 2008 roku. Tu nastąpił dziwny stop. Zabrakło mi myśli. A może po prostu zrobiło się ich zbyt dużo?

O czym będę pisał tym razem? Jeszcze do końca nie wiem. Mam dla was sporo ciekawych historii, ale dziś chyba postawię jedynie parę pytań, które opisze w "kwiecisty" sposób.

Czy lubicie spokój? Ciszę? Czy lubicie gdy nikt nie zakłóca wam waszego jestestwa? Zaczekajcie, zróbmy inaczej. Jeśli macie jak, to wyłączcie winampa, zamknijcie drzwi i na chwilę przymknijcie oczy. Wyciszcie swoje wnętrze, weźcie parę głębokich wdechów. Czy już jesteście spokojni? Już wiecie jak brzmi cisza? Czy odpowiedzieliście na powyższe pytania "tak"? Jeśli to właśnie zrobiliście to spierdalać z przed monitora! Właśnie taki wniosek chciałem wam dziś przedstawić? Wiecie czym jest cisza, której tak bardzo szukamy? W dzisiejszych czasach to syk gazu w kuchni, matka krzątająca się gdzieś obok, brat słuchający muzyki. To jest cisza! To jest coś co słyszeliście. I wiecie co? Cieszcie się! Ja byłam ostatnio w zupełnie odmiennej sytuacji. Bo zrozumiałem jak brzmi prawdziwa cisza. Teraz już wiem, że to mnie przeraża. Spytacie dlaczego, a ja jak głupiec wam chętnie odpowiem. Wiecie czym jest cisza?

Parę dni temu wraz z kumplem dostałem zadanie w swojej pracy. Mieliśmy pojechać i posprzątać magazyn. Wiecie jak zazwyczaj wyglądają magazyny w prywatnych sklepach? Nie? Stare, zagrzybiałe budynki. Jednak nasz jest zupełnie inny. Nie wiem czy będę umiał opisać go w należyty sposób, ale postaram się.

Gdzie się mieści? Heh, gdzieś w jednym z polskich miast. Dokładnie to jakiś metr pod moim miastem. Są to pomieszczenia piwnic w starym bloku. Niektóre wcale mnie nie przerażają, i w sumie siedząc w nich czuje się swobodnie, ale jest także ta druga strefa (zawsze musi taka być), którą szef nazywa bunkrem. No i co w tym dziwnego prawda? No właśnie... nic. Bunkier to najmniej zadbana, a właściwie całkowicie rozlatująca się część tej nieszczęsnej piwnicy. Na ziemi mamy jedynie beton, no może prócz niektórych miejsc gdzie pozostały jeszcze pojedyncze płytki. Ze ścian osypuje się tynk, sufit odpada kawałami przy lekkim dotknięciu, a ze ścian wyrastają grzyby, które czasem wyglądają tak jakby na mnie patrzyły. Przy suficie biegną pordzewiałe, stare jak nasz kraj rury i nadal nie piszę o niczym co mogło by być jakkolwiek przerażające. Jednak właśnie w tej chwili zmienię to.

Żeby było szybciej to ja miałem zostać w tym magazynie, a mój kumpel pojechał do pobliskiego po meble jakie mieliśmy ustawić w posprzątanych odmętach bunkra. Do posprzątania miałem cztery pomieszczenia, z których największe mierzyło jakieś półtora na dwa metry. Wyszedłem by zamknąć drzwi. I wiecie co? Jak na złość wypadły z zawiasów, ledwie chodziły, a w dodatku skrzypiały i drapały w betonową posadzkę wydając tak ohydny dźwięk, że na samą myśl robi mi się gęsia skórka. I tu właśnie pojawiła się zgubna myśl:
"Cholera, jak w jakimś horrorze."
Uśmiechnąłem się lekko, złapałem za miotłę, umieściłem lampę halogenową przed wejściem do pierwszego z pomieszczeń i z zapałem młodego harcerza zacząłem zeskrobywać ściany. Moje oczy patrzyły jak na miotle pozostają kolejne z pajęczyn, wodziłem wzrokiem za osypującym się tynkiem. Mijałem kolejne kable, z których każdy mógł być podłączony do prądu. Szkoda, że mój kolega nie powiedział mi o tym wcześniej, tak nawiasem mówiąc. I nagle stała się dziwna rzecz. W mojej głowie zaczęły się plątać myśli i skojarzenia. Stare korytarze, samotność w takim miejscu, pełno pyłu, metr pod ziemią. Czy nie sądzicie, że było to idealne miejsce na grób? Tak, chodzi tu o bujną wyobraźnię której niestety jestem posiadaczem.

I właśnie wtedy usłyszałem prawdziwą cisze. Wiecie czym była? Wybijała takt na dwa z bardzo krótką pauzą. Dudniła w żyłach, wychodziła ociężała z płuc. Było tam tak nieskazitelnie cicho, że nawet moje myśli słyszałem kilkukrotnie bo odbijały się echem. Dopiero wtedy zrozumiałem sceny grozy z tanich filmów. I wiecie co wam powiem? Nigdy nie chciałbym mieć okazji znaleźć się w takiej.

Ta cisza miała w sobie tysiąc, a może i milion dziwacznych odgłosów. Swój ciężki oddech zatrzymywałem na każdy, nawet najcichszy szmer, który zdołały wyłapać moje uszy. Z utęsknieniem czekałem na pukanie do drzwi jakie zapowiedział mi kumpel, kiedy wróci już z towarem. Starałem się nawet nie stać tyłem do wyjścia z tego małego pomieszczenia, tak dla pewności. I wiecie co? Wiecie co było najgorsze? Ten takt, o którym wspomniałem wcześniej. Najbardziej dobijał mnie odgłos mego serca. Ciężki niczym pociąg. Momentami, gdy z chodnika, pod którym stałem nagle dobiegał mnie jakiś odgłos serce zaczynało bić tak szybko, że jego dźwięk sprawiał ból moim uszom, przekraczał wszelakie bariery i wywoływał nieznośny pisk, który pogłębiał mój strach. W czasie trwania tej melodii na jedną nutę przysiągłbym, że słyszałem tysiące kolejnych dźwięków... i wtedy przekręciłem klucz w zamku.

Wyszedłem na świeże powietrze i nie mówcie nikomu, ale nie posprzątałem czwartego z pomieszczeń. Zbytnio się bałem ciszy, do której tak często szukałem ucieczki.

Co chciałem przez to powiedzieć? Zważajcie na słowa, bo zazwyczaj nie szukacie ciszy, ja określiłbym to jako kontrolowany hałas. Ta prawdziwa cisza, w połączeniu z jakimkolwiek, choćby najmniejszym powodem do strachu jest bardziej przerażająca niż nawet najlepszy z horrorów.

Miałem wam napisać o czymś jeszcze, ale w sumie rozmyśliłem się. Wybaczcie mi, ale każdy chce jakoś zasnąć. Wiem, że to może być jedynie mój kłopot, w sumie nie ma aż tylu tak rąbniętych ludzi. Być może to wina mej bujnej wyobraźni i Wy nie widzicie w tym nic strasznego. Jednak, jeśli już znajdziecie się w takiej sytuacji (czego wam szczerze nie życzę) to nie mówcie, że nie ostrzegałem.

...Dobranoc. Cichych snów.



P.S W tekście, prócz powtórzeń, jest drobna pomyłka. Wiem o niej, pozostawiona z sentymentu.


RE: Coś mojego. - Amber - 09-04-2013

Cytuje- "Zważajcie na słowa, bo zazwyczaj nie szukacie ciszy, ja określiłbym to jako kontrolowany hałas. Ta prawdziwa cisza, w połączeniu z jakimkolwiek, choćby najmniejszym powodem do strachu jest bardziej przerażająca niż nawet najlepszy z horrorów." Hm.... dobrze wiem o czym mówisz, miałam kiedyś podobne doświadczenie, tyle ze w czyimś domu. Co do twojej opowieści- powody do strachu mogą być wyimaginowane, taka gra ludzkiej psychiki i wewnętrznych leków. Jeśli chodzi o ten bunkier to- 1. możesz mieć klaustrofobie i nie do końca masz tego świadomość, stad uczucie braku powietrza i reakcja serca oraz lek. Unikaj zejść pod ziemie i małych, ciasnych pomieszczeń. W takiej sytuacji zawsze nos przy sobie mały foliowy woreczek. Siadasz na podłodze oparty o ścianę, zamykasz oczy, przykładasz woreczek do twarzy zakrywając nim usta, wciągasz powietrze nosem a wydychasz do woreczka, powoli wdech-wydech i się uspokoisz. Później odsuń worek od ust i powoli przejdź na oddychanie przepona (brzuchem). Niejednemu pomogło. Zamiast woreczka można użyć dłoni układając je odpowiednio do ust. 2. Bunkier może mieć faktycznie zła energie, mogło się tam wydarzyć coś niedobrego a Ty jesteś "sensytywny", nadwrażliwy i ... odebrałeś emocje zakodowane w ścianach tego miejsca. Należy z takiego miejsca jak najszybciej wyjść, bo można nawet zemdleć. Ps. Jeśli Ci się jeszcze kiedykolwiek przydarzy taki atak paniki w ciszy, to zacznij sam do siebie mówić albo śpiewać, włącz muzykę lub Tv. Obojętnie co, żeby tylko przerwać cisze. Mam metodę prawie na wszystko hihi :D. Pozdrawiam. :)


RE: Coś mojego. - Olimpia - 09-04-2013

Zafascynowałeś mnie. Nie patrzyłam nigdy tak na ciszę.


RE: Coś mojego. - Kynokefalos - 09-04-2013

Amber, zgadzam się z Twoimi słowami na temat ludzkiej psychiki i dokładnie o tym wiem. Obstawiam właśnie na to, że wyobraźnia odegrała tu kluczową rolę. Sytuacja niezbyt spotykana, z którą ciężko było z miejsca sobie poradzić.

Klaustrofobii zapewne nie mam. Chciałbym stamtąd wyjść, ale to było miejsce pracy, do którego przyjeżdżaliśmy praktycznie codziennie. Czasem nie jest to takie łatwe. Po pewnym czasie oswoiłem się z naszym magazynem, ale nigdy nie zapomniałem o pierwszym wrażeniu jakie na mnie wyparło.

No i na koniec - wszystko tylko nie rozmowa z samym sobą! Zrobiłem to właśnie będąc w bunkrze. xD

Jako sposób na tworzenie charakteru postaci używam... rozmowy z moim bohaterem. Zaczynam od jego imienia, patrzę jak rośnie lub jaką przybiera formę. Kreuję go w myślach, a potem zadaje pytanie związane z jego charakterem.

Ten którego tworzyłem w tamtym czasie potrafił dosłownie wchodzić ze mną w dyskusje. Oczywiście wyobrażone w mojej głowie - jednak szczerze, człowiek zaczyna się dziwnie czuć gdy dodając sobie odwagi stwierdza "Daj spokój, to zwykły magazyn i nie ma się czego bać!", a w odpowiedzi dostaje od kolegi spod czachy "A może jednak jest?". Świksum-dyrdum po prostu. Uwielbiam swoją wyobraźnię.

Olimpio nie posiadam się z radości. Jako osoba próbująca coś stworzyć nie dostałem nigdy takiego komplementu! Zarumieniłem się...

Klaudio, to właśnie kwestia gustu. Być może podejścia do pewnych spraw. Czemu poukładane? Jednego nie mogę zaprzeczyć - można się wczuć w otoczenie.


RE: Coś mojego. - UtkaneZWyobrazen - 10-04-2013

Ja uwielbiam ciszę, po ciężkim dniu. :)