Witchcraft - Forum ezoteryczne
Opowieść o Perle - Wersja do druku

+- Witchcraft - Forum ezoteryczne (http://witchcraft.com.pl)
+-- Dział: Literatura i kalendarz (http://witchcraft.com.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Mity, legendy, opowieści (http://witchcraft.com.pl/forumdisplay.php?fid=50)
+--- Wątek: Opowieść o Perle (/showthread.php?tid=551)



Opowieść o Perle - Amber - 02-10-2012

:heart: PERŁA- przypowieść.
Pewien człowiek. Zwyczajny. Jak każdy. Nie wyróżniający się z tłumu ani wyglądem, ani siłą, ani intelektem. Szary, standardowy obywatel. Ten człowiek... znalazł kiedyś perłę.
Było to o tyle dziwne zjawisko, że nie był wcale poławiaczem, a znalazł ją, przesiewając dłonią w zamyśleniu złocisty piasek nadmorskiej plaży. Należałoby raczej powiedzieć, że to perła znalazła tego człowieka, a właściwie wybrała go sobie na tego, któremu pozwoliła się odnaleźć i w którego ręce się oddała. Dlaczego to zrobiła? Jaki był powód, że akurat tego wybrała? Nie możemy tego wiedzieć, bo czy ktoś rozumie perły?
Możemy jednak stwierdzić jedno: perły bardzo rzadko zmieniają wybór (chyba, że trafią na poławiacza, bo wtedy nie mają wyboru). Ta perła wybrała swojego znalazcę i nie był on poławiaczem, istniało więc duże prawdopodobieństwo, że będzie mogła cieszyć go swym pięknem bardzo długo. Zalśniła delikatnie w słońcu, jakby na próbę, żeby sprawdzić, jakie wywiera wrażenie.
Człowiek był nią zachwycony. Nigdy nie przypuszczał, że będzie posiadał taki piękny klejnot. Jej opalizująca delikatnie powierzchnia nie przypominała niczego, co widział do tej pory. Jakiś człowiek przechodził nieopodal i zakrzyknął "dzień dobry". Znalazca nie odpowiedział, tylko obrzucił intruza wrogim spojrzeniem. "Na pewno chce mi odebrać moją perłę". Pomyślał, po czym zamknął w dłoni swój klejnot.
Od tej pory żył w ciągłym strachu, że straci to, co tak nieoczekiwanym zrządzeniem losu uzyskał. Czujnie obserwował wszystkich wokoło i kipiał w nim gniew, gdy tylko ktoś spojrzał na jego perłę. Nie chciał dopuścić do tego, by miała jakąkolwiek okazję wybrania sobie innego właściciela. Zajęty odpędzaniem intruzów przestał zwracać uwagę na jej piękno.
Nie zauważył, że stopniowo zaczęła tracić swój blask. Nadal jednak trwała przy nim w nadziei, że wzbudzi w nim zachwyt choć raz jeszcze. Bo perły, jak zapewne wiecie czerpią energię życiową z podziwu, jakim są darzone przez tych, którzy ich piękno potrafią docenić. Nieszczęsna perła, strzeżona dzień i noc przed wzrokiem ciekawskich, a i przez swego znalazcę już niedoceniana, straciła swój blask. Jej powierzchnia zrobiła się matowa, potem ściemniała, aż zaczęły powstawać na niej rysy i pęknięcia.
Wtedy perła z dużym smutkiem i bólem podjęła decyzję, że odejdzie od swego znalazcy. Nie odeszła jednak dlatego, że przestał o nią dbać, lecz dlatego, że nie potrafiła już wzbudzić w nim zachwytu. Bo perła nigdy nie obarczy winą swego znalazcy. One bardzo rzadko zmieniają wybór. Tego dnia perła zagubiła się tak samo nagle i niespodziewanie, jak kiedyś się znalazła. Po paru godzinach była już z powrotem w słonych głębinach oceanu, gdzie miała szansę odzyskać chociaż część dawnego blasku.
Tymczasem człowiek dopiero teraz zrozumiał swój błąd. Bo dopiero po stracie potrafimy docenić szczęście, które było naszym udziałem. Rozpaczał on długo po zniknięciu perły i choć codziennie chodził nad brzeg morza przesiewać dłonią piasek, to już nigdy jej nie zobaczył...

Pamiętaj, gdy odnajdziesz perłę, nie martw się, że inni na nią patrzą. To Ty ją znalazłeś a perły bardzo rzadko zmieniają wybór.
Dbaj o nią, a ona odwdzięczy ci się swoim blaskiem.
Innych zaś podziw dla niej, niech będzie dla ciebie powodem do dumy, której nie zapomnij okazać. Perła, która wie, że jesteś z niej dumny będzie swym blaskiem przyćmiewała brylanty... * (Autor nieznany).


RE: Opowiesc o Perle - Amber - 03-10-2012

Właśnie Hideki :) zaraz mi się przypomina taka piosenka "...spotkajmy się... póki na to czas." Sama się zastanawiałam nad głębokim sensem tej Przypowieści. Moje skłonności do perfekcjonizmu czasem się odzywają, wtedy wszystko chce zrobić najlepiej i to sama, żywiąc błędne przekonanie, iż nikt tego nie zrobi lepiej jak ja. ;) A co za tym idzie... mam cala masę rzeczy do zrobienia... kosztem czasu poświęconego dla drugiego Człowieka i bliskich. W końcu doszłam w życiu do takiego momentu, w którym powiedziałam- stop! Zatrzymałam się i zaczęłam wartościować rzeczy ważne od mniej ważnych. *

Ta historia ma podwójne znaczenie- pierwsze tyczy się momentu, kiedy spotykamy w życiu kogoś "wyjątkowego" i zakochujemy się, spędzamy razem dużo czasu, zmysły szaleją i jest cudnie, później pobieramy się, codzienność powszednieje. Zdarza się, że ktoś czuje się zamknięty w domu, obarczony wychowaniem dzieci, czuje się "odizolowany" od świata w którym kiedyś np. błyszczał towarzysko lub zawodowo. Bywa, że despotyczny i zaborczy partner z silnym "poczuciem własności" przyczynia się do tej izolacji i w końcu nadchodzi moment, kiedy ktoś odchodzi, bo dłużej już nie chce tak żyć.
Z drugiej strony ta "Perła" z opowieści kojarzy mi się właśnie z drugim człowiekiem, którego spotykamy w życiu, ten człowiek jest z nami żyje na codzień, ale my kompletnie nie dostrzegamy jego wartości i blasku, tkwiąc w błędnym przekonaniu, że "coś nam się z gruntu należy." Kobieta lub mężczyzna dryfuje przy nas wiernie, a my w tym czasie zaspokajamy swoje egoistyczne potrzeby np kariery, lekceważąc czyjeś uczucia i obecność. Podczas gdy partner- partnerka tak bardzo potrzebuje naszych odwzajemnionych uczuć, odrobiny czułości, rozmowy, czasem komplementu... poświęconego czasu spędzonego razem.
Zwłaszcza kobiety chcą się przeglądać w oczach ukochanego mężczyzny, całkiem jak ta "perła." Czas mija... czekamy aż ten ktoś się obudzi. I budzi się, tylko wtedy kiedy jest już za późno... bo albo ukochana osoba umiera albo odchodzi tam, gdzie ja ktoś inny doceni. Pozostaje otrzeźwiająca pustka w domu, cisza i żal... za tym co stracone. Ale czy naprawdę musi tak być? Wierze, że nie.... dlatego wpisałam tutaj tą opowieść o "Perle", może dzięki niej ktoś przypadkowy... obudzi się zanim minie czas, który się już nigdy nie powtórzy. Miłość i drugi Człowiek to najpiękniejszy klejnot jaki możemy dostać od Losu, dbajmy więc każdego dnia o jego blask :)


RE: Opowieść o Perle - Olimpia - 04-10-2012

Trochę się rozmarzyłam... Piękna opowieść i bardzo pouczająca, a przy okazji się dowiedziałam, że perły rzadko zmieniają swój wybór, o czym nie wiedziałam. :D Mam trochę białych pereł w domu i jedną czarną, ale rzadko kiedy wyciągam je z szuflady. Jednak, jak już, to zawsze im się przyglądam. Są piękne, jednak jestem do nich uprzedzona, gdyż jedna z tych pereł przyniosła mi tylko łzy i cierpienie... Myślicie, że takie kupne perły to też wybierają sobie człowieka? Znaczy... Że one tak specjalnie robią, aby zostały kupione i dostarczone w odpowiednie ręce?


RE: Opowieść o Perle - Sylvek - 04-10-2012

Olimpia, według mnie to jest tak jak z poławiaczami - jest to z "intencji" człowieka, więc perła sama tak jakby się do tego "nie pali".


RE: Opowieść o Perle - Amber - 04-10-2012

Hm... czy Perły lub inne kamienie wybierają sobie właściciela? Po mojemu to może tak być, że wybieramy się wzajemnie :) bo perła czy kamień też posiada jakaś swoja "wibracje energetyczna" więc może przyciągać lub odpychać konkretna osobę. Moja mama kupiła sobie jakiś czas temu sznur pereł u jubilera, wybierała się na pewna imprezę uroczystą więc ubrała te perły do wizytowej sukni i... kiedy dojechała na miejsce i weszła do restauracji, w której byli zgromadzeni goście to ściągając szal... nagle perły posypały się na podłogę. Oczywiście zebrano je, przywiozła do domu, ale nie spieszy się z naprawa a ja jej nie zachęcam, perły sobie leżą. Może to być jakiś znak, że nie powinna ich jednak nosić. Ja mało kiedy zakładam perły, mimo że jest mi w nich wyjątkowo ładnie.
W przypowieści "perła" była znaleziona w piasku na plaży a to nieco zmienia postać rzeczy. Myślę, że "perła" jest tu jedynie porównaniem, jakaś analogia do Osoby, która jest dla nas bezcenna w życiu i trafia się jedna na milion jak "wygrana w Loterii Życia". Jakby się dobrze zastanowić to przecież my Kobiety "wybieramy sobie" poniekąd Mężczyznę a on nas, mimo że często pierwsze spotkanie nazywamy "przypadkiem" to później okazuje się ono jednak dziełem Przeznaczenia. Każdy szuka podświadomie tej swojej "perełki."

Ps. Olimpio :) jedna z czołowych polskich aktorek starszego pokolenia- wielbicielka pereł- wspomniała w wywiadzie, że perły to bardzo osobista rzecz kobiety, poniekąd "żywią się" energią osoby, która je nosi i pięknie błyszczą. Mówiła również, że najlepiej przechowywać je w ryżu, wtedy zachowują kolor i świeżość. To tak na marginesie. ;) Pozdrawiam. :)


RE: Opowieść o Perle - Olimpia - 04-10-2012

Ja jestem pewna, że kamienie i kryształy wybierają sobie właściciela, ale nie byłam pewna czy kupując je to to samo. A co do przechowywania pereł w ryżu, to racja.


RE: Opowieść o Perle - Amber - 05-10-2012

Olimpia :) naczytałam się faktów na temat pochodzenia rożnych klejnotów, które przynoszą swoim nabywcom śmierć lub po prostu pecha. Są to znane na całym świecie konkretne okazy diamentów lub piękny szmaragd, obecnie przechowywane w muzeum. Cieszą się złą sławą, mimo swego niezwykłego piękna. Co do Pereł istnieje taki pogląd, że nie powinny być przekazywane "po kimś" np. z matki na córkę lub z babci na wnuczkę, lecz pochowane z osobą, którą je nosiła i dla której były przeznaczone. Tak było z Księżną Daisy, która panowała na Zamku Książ. Dostała ona kilkumetrowy sznur pięknych pereł w prezencie ślubnym od... męża. W jej życiu było rożnie... była radość i miłość, był też smutek. Jak to w życiu, ale dochowali się kilkorga dzieci i uznawana była za kobietę mądra, hojna o szlachetnym sercu. Zamek za czasów jej panowania rozbudował się i przeżywał okres swojej świetności, był jakby "perła w koronie" wśród innych zamków. Służba i obsługa dworu wręcz ja kochała i bardzo szanowała. Pochowano ją wraz z tymi perłami, które ponoć usiłowano zrabować. Dla niektórych... Nie ma żadnej świętości. Tylko czy takie bezczeszczenie grobu i złodziejstwo popłaca? Wątpię. ;) Pozdrawiam. :)


RE: Opowieść o Perle - Olimpia - 05-10-2012

O tak, są takie kamienie, co przynoszą śmierć/pecha. Pisałam o tym w tym temacie: http://witchcraft.com.pl/Thread-Zdejmowanie-kl%C4%85twy-z-kamienia
Co do pereł, pod żadnym pozorem nie wolno ich dawać w prezencie ślubnym! Przynoszą łzy, a nawet śmierć jednego z małżonków...


RE: Opowieść o Perle - Amber - 05-10-2012

No widzisz... Niby oni razem byli wiele lat, ale czy szczęśliwie? Chyba różnie tam bywało, jak to w małżeństwie. Fakt, że dużo razem stworzyli i dzieciaczki też udane. :)

Ps. Ja też mam "alergię", jak widzę perły do sukni ślubnej. Mimo, że to ładnie wygląda do bieli, to nie ryzykowałabym. ;)