Cała prawda o Palo Santo

[Redek]

Zmotywowany całą masą ciągle pojawiających się na temat tej rośliny bzdur, postanowiłem napisać ten krótki artykuł, aby wyjaśnić dwie ważne kwestie dotyczące jej używania

1. Zagrożenie gatunkowe
Palo Santo to oczywiście nie oficjalna nazwa tej rośliny. Oficjalna nazwa Palo Santo, które wykorzystujemy w magii, to Bursera Graveolens. Drzewo to rośnie naturalnie w Ameryce Środkowej i północnej części Ameryki Południowej. Od wieków znane jest przez tamtejszą ludność i wykorzystywane w rytuałach magicznych. Na pewno o tej roślinie napiszę odrębny artykuł omawiający jej zastosowanie, na razie powiem tylko, że posiada właściwości energetyzujące i oczyszczające.
Niektórzy uparcie twierdzą, jakoby to drzewo było zagrożonym gatunkiem, którego pozyskiwanie do celów magicznych zagraża środowisku. Ale właściwie jakie jest źródło tej rewelacji? Przecież wystarczy wejść w pierwszy artykuł na Wikipedii dotyczący tego drzewa, aby zobaczyć, że według Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych IUCN widnieje jako "najmniejszej troski", co oznacza, że nie jest jakkolwiek zagrożone! Roślina ta nie widnieje na jakiejkolwiek liście gatunków zagrożonych - chyba, że mamy na myśli listy sprzed 20 lat. 
Być może wzięło się to stąd, że mianem Palo Santo określa się kilka różnych drzew, z których przynajmniej jedno faktycznie jest mocno zagrożone? Z tym, że ono nie jest wykorzystywane w naszych celach i nikt go do tego celu nie kupuje.
Aby mieć pewność, że kupujemy od uczciwego dostawcy, który faktycznie zbiera samoistnie opadłe części drzewa zamiast je ścinać (co faktycznie przyczynia się do niszczenia środowiska, ale również nie posiada wtedy swoich właściwości magicznych), należy wybierać zawsze produkt z odpowiednimi certyfikatami, potwierdzającymi ekologiczny i etyczny zbiór.
Więc, podsumowując - straszne artykuły o tym, że popularność jego użycia przyczynia się do niszczenia środowiska, nie mają wiele wspólnego z prawdą.

2. Przywłaszczenie/kradzież kulturowa

To drugi argument, Rzekomo używając Palo Santo jako kadzidła, uprawiamy coś, co nazywa się kradzieżą kulturową/przywłaszczeniem kulturowym.
Ale właściwie dlaczego? Jest to dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Nikt nie cierpi na tym, że używamy Palo Santo. Użycie go w roli kadzidła - lub w jakimkolwiek innym celu - nie jest żadnym przywłaszczeniem, to po prostu użycie rośliny, i tyle. Nie używamy przecież modlitw czy zaklęć Indian, a jedynie rosnącej u nich rośliny. Okadzanie jest jednym z podstawowych zastosowań roślin w magi.
Czy jeśli ktoś w Ameryce używałby rosnących w Polsce i tradycyjnie tu używanych magicznie ziół, jak piołun czy wrotycz, czylibyście się jakkolwiek okradani z własnej tradycji? Ja absolutnie nie.
Nie można ukraść komuś prawa do używania danej rośliny - bo nie można mieć wyłącznego prawa do jej używania. Natura dała je dla każdego z nas. 
Może wielu osobom się narażę tym stwierdzeniem, ale uważam wręcz, że jest odwrotnie - to właśnie próby roszczenia sobie wyłącznego prawa do używania jakiejś rośliny uważam za kradzież i przywłaszczenie tego, co daje nam Natura. Nie dała ona nikomu prawa do tego, aby zabraniać innym używać jej darów. Z tym, że nigdy nie widziałem, aby faktycznie rdzenni Amerykanie krzyczeli o "kradzieży kulturowej" względem używania Palo Santo... Zwykle robią to ludzie z Europy.

Myślę, że nic więcej dodawać tu nie trzeba.