Pisząc trzeba spróbować wszystkiego. Stanąć przed wyzwaniem, postarać się wczuć lub bawić się gatunkami jak wytworny jazzman wariacją prostej melodii. Ciekawi mnie co o tym pomyślicie:
Drogi czytelniku, ta baśń nie jest dla każdego!
Jak co wieczór pił herbatę w tej samej kawiarence, siedząc na tym samym miejscu. Miał z niego świetny widok na swoją Księżniczkę. Najmłodsza z kelnerek, delikatna niczym płatki róży. Przepiękna, ledwie pełnoletnia. Dzisiejszej nocy należeć będzie do niego. Przecież tak słodko się uśmiecha, tak zachęca, tak patrzy, tak pachnie. Zamykając oczy widział jak są razem szczęśliwi. Tego wieczora dokończył herbatę szybciej. Musiał się upewnić "czy zamek jego Księżniczki" jest na pewno pusty.
***
Tyle starań tylko dla ciebie Księżniczko. Ten lump i tak nikogo nie obchodził. Przeszkadzał by nam! NAM! Przecież jesteśmy dla siebie stworzeni! O tak, właśnie. Znam cię jak nikt! Dziś podaruję ci siebie i całą rozkosz, miłość i uczucie, które we mnie płonie.
Cholera! Rozczulam się , a czas mija. Za dwie minuty zacznie się nasza noc. Będę musiał cię uderzyć, ale tak, czasem tak jest z uczuciem. Naprawdę jesteś taka nieświadoma. Piękna!... SUKA! Nie przyjęłaś kwiatów! Nie rozumiem! Jesteś z nim! Z nim dziwko, a należysz do mnie! Księżniczko komnaty czekają!
***
Jak co wieczór szła obok opuszczonej willi. Było duszno, a powietrze zgęstniało. Jedynym dźwiękiem w okolicy była muzyka rozbrzmiewająca w jej słuchawkach. Ułatwiła mu zadanie. Wszystko było chwilą. Gdy wyszedł zza muru uderzył tylko raz. Cios w potylicę sprawił, że jej ciało bezwładnie opadło na chodnik. Podniósł ją bez problemu i nieprzytomną zaniósł do pokoju, który wcześniej oczyścił z niepotrzebnych trupów. Nie do końca wiedział po co przywiązał jej rękę do starego grzejnika. Przecież to jest ich noc. Rozkoszował się jej widokiem. Wąchał włosy, całował dłonie, smakował ust. Wiedział, że już za chwilę odmieni ich życie, nareszcie! Wystarczyło zaczekać aż się obudzi bo przecież "mają to przeżyć razem". Otwierając oczy zobaczyła...
***
- Nareszcie Księżniczko!
- To ty? Dlaczego?! Błagam cię nie rób mi nic złego! Rozwiąż mnie proszę! Nie pójdę na policję! Nie powiem nikomu! Błagam! Nikomu nie powiem! Proszę!
- Księżniczko dlaczego płaczesz? Przecież to nasza noc! Nasza komnata!
- Nie zbliżaj się! Nie rób, a! Rozwiąż mnie! Błagam cię! Nie rób nic! Proszę cię!!
- Księżniczko dlaczego to robisz? Przecież to dla nas! Czy nie pojmujesz?
- Zostaw, błagam! Nie klękaj! Nie zostaw! Jesteś szalony! Ratunku! Pomocy! Zostaw! AAA! Jesteś zwierzęciem, nie!
- Księżniczko! Jakim zwierzęciem?!
- Na pomoc, błagam nie! Ja nie chcę! Nie proszę, nie! Nie dotykaj, nie! AAA!!
- Ja ci jedynie chcę dać rozkosz! Ty się drzesz jak jakaś... Księżniczko! Należysz do mnie!
- Nie błagam... nieee!
- Jak to nie! Widzisz co zrobiłaś! Przez ciebie musiałem cię uderzyć! To przez ciebie, ja cię kocham! Ty kurwo! Dziwko! Szmato!
***
Obelgom towarzyszyły ciosy. Wypełniały pokój goryczą rozcinając policzek, krusząc zęby. Klamra paska brzdęknęła cicho, a rajstopy pod zadartą spódnicą nie stawiały oporu podobnie jak guziki rozdzieranej, jedwabnej koszuli. Płacz przesiąknięty grozą trwał krótko bo książę pięśćmi nakazywał suce milczeć by móc głośno mówić księżniczce jak ją kocha! Choć krzyk płoną w piersi strach starannie zaszył usta. Co dla księcia rozkoszą dla księżniczki rozpaczą. Miała rację, to było zwierzę bez zahamowań! To sapało jak zwierzę. To poruszało się jak zwierzę. Sprawiało ból jak zwierzę! Miał rację i poczuł to gdy tylko się w nią wdarł. Była czysta, nie da się zaprzeczyć. Jemu potęgowało to rozkosz. Teraz wiedział, że w jej umyśle pozostanie na zawsze tylko on. Jej pierwszy! Jej książę. Dla niej potęgowało to ból. Chciała umrzeć wypłakując duszę strumieniami łez. Smakowała chwilę dławiąc się krwią. Nienawidziła życia bo płonęło ranami, pulsowało siniakami. Każdy ledwie łapany oddech błagał całe dobro i zło by to się już skończyło. Jakkolwiek.
Nagle tak się stało. Mętnie widziała jak jej oprawca siada w kącie. Nie wiedziała co się dzieje. Nie słyszała nic. Zerkała jak podchodzi. Silny kopniak w głowę zakończył ich noc.
***
Przecież ci mówiłem Księżniczko, że robię to dla nas!
***
Siedział w kącie i mamrotał jaką była suką, że zmusiła go do tego. Szmaty traktuje się prosto. więc wymierzył jej karę. Ciało Księżniczki odwiązał, ubrał i złożył za zamkiem. Poprawił swój strój i odszedł w sobie jedynie znanym kierunku pewny wszystkiego. Pewny wyświadczonej przysługi.
Stała się jednak rzecz najgorsza! Księżniczka przeżyła. W ogromnym bólu wyczołgała się na ulicę obdarta z siebie samej. Odnaleziona przez przechodzącą parę po kilku dniach dowiedziała się, że nie doszło do ejakulacji. Po tygodniu został odnaleziony przez policję. Powiesił się we własnym królestwie. Na fotelu psychologa milczała miesiącami, wewnątrz krzyczała przez lata!
***
Cóż drogi czytelniku, morał tej baśni jest krótki i chyba wszystkim dobrze znany - Księżniczka nie ma już życia, a książę dynda... bo był pojebany!