To może ja też coś dodam na ten temat:
Seidhr - to magia nordycka, magia europejska, uprawiana "od zarania dziejów" przez ludy germańskie.
Nazbierało się wokół niej wiele legend, półmitycznych opowieści i wymyślonych "faktów" - jako że, ze skąpych wiadomości, które przetrwały do naszych czasów, trudno zrekonstruować czym byłą naprawdę.
Przyjęło się w literaturze traktującej o seidhr uważać ją, za specjalny rodzaj praktyk szamańskich, być może przejętych przez indoeuropejczyków od ludów osiadłych w Europie jeszcze długo przed nimi. Oczywiście są to tylko spekulacje, a to ze powtarza je wiele osób nie czyni ich bardziej wiarygodnymi.
Czasami ma się wrażenie, że wszyscy odpisują od siebie nawzajem, nie zadając sobie nawet trudu, by zastanowić się nad tym co czytają i co potem piszą.
Mieszanie pojęć, nazw, źródeł oraz wyssane z palca wnioski, są tu na porządku dziennym.
Opowieści o magicznych inicjacjach homoseksualnych, czy czarodziejskich właściwościach krwi menstruacyjnej są tylko niektórymi ciekawostkami związanymi z tym tematem...
A wystarczy przecież dobra znajomość źródeł i paru języków - by samemu wyrobić sobie zdanie na ten temat.
W dzisiejszych czasach, pojecie seidhr, jest zdecydowanie inaczej rozumiane niż niegdyś – przynajmniej inaczej niż to opisują dostępne nam źródła. Wydaje mi się, że istnieje wiele nieporozumień, wynikłych przede wszystkim... Ekhm... Że tak to określę, z niewiedzy.
Oczywiście, możemy przecież dzisiaj zdefiniować też seidhr zupełnie inaczej i wypełnić to pojecie nową treścią, tak jak to się dzieje z innymi rzeczami, których nie jesteśmy w 100% pewni jak wyglądały kiedyś, ale powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że nie byłoby to to samo, co pod tym pojęciem rozumieli przodkowie przed wiekami. A na to jak oni to rozumieli można znaleźć wiele wskazówek w rożnych źródłach pisanych.
Powszechnie uważa się,że seidhr jest jakaś specjalna forma praktyk magicznych, łączoną z szamanizmem, dostępną tylko dla kobiet i bardzo blisko związaną z jasnowidzącymi volvami.
Dlatego bywa ona odgraniczana od innych magicznych czynności np. jak czytanie run, galdr, utiseta itp. które są bardziej sformalizowanym magicznym rytuałem posługującym się ustalonymi formulami i praktykami niż seidhr, ponieważ ta ostatnia wymagałaby jakoby „daru“ i funkcjonowałaby podświadomie na zasadzie „pozaświatowych podroży“ i zmienionych stanów świadomości.
Tego typu myślenie i rozdzielanie magii na taka i inna jest moim zdaniem z gruntu błędne.
W jeżyku staronordyckim słowo „seidhr“ jest pojęciem, określającym ogół wszelkich, różnorodnych i często bardzo różniących się od siebie praktyk magicznych. Czyli innymi słowy, tym co dzisiaj rozumiemy po prostu pod słowem „magia“. Nie oznacza ono jakiejś specjalnej, pojedynczej magicznej dyscypliny czy tez niezwyklej techniki. Co do znaczenia tego pojęcia nie ma żadnych wątpliwości i wszyscy językoznawcy „siedzący w temacie“ są co do tego zgodni. Czasownik "seidha" oznacza "czarować".
Jeśli tak jest, to skąd wzięło się popularne błędne rozumienie sensu tego słowa? Myślę, że można na to w miarę łatwo odpowiedzieć.

Wszystkiemu jak zwykle jest winien Snorri Sturlusson...
W 7-mym rozdziale Sagi Ynglingow wyraża on takie oto swoje zdanie o magii:
"Odyn posiadł i władał sztuką, najsilniejszą ze wszystkich, a zwanej magią (seidhr), dzięki czemu znał ludzki los i niebezpieczeństwa jakie niosła przyszłość, mógł zesłać śmierć, nieszczęście albo chorobę, zabrać rozum i siłę, a nawet dać je drugiemu. Ale z taką wiedzą była związana tak wielka hańba, że mężczyźni uważali za niegodne posługiwanie się nią... Dlatego więc nauczono jej kapłanki."
W 4-tym rozdziale tej samej sagi wspomina on tez (Snorri) o tym jakoby Freyja miała być tą mistrzynią magii i która przyniosła ja do Asów. Jak widać, obydwie te wypowiedzi Snoriego niejako łączą seidhr z kobietami, co tłumaczyłoby późniejsza bledną interpretację tego pojęcia.
Ale jednocześnie z innych cytatów wynika, że jest tu mowa o całej szerokiej palecie magii a nie tylko o jakiejś jednej „technice“ i do tego jeszcze przynoszącej innym szkody. Jeśli rzeczywiście miałoby być prawdą, że magia była przez mężczyzn pogardzana, to tylko z jednego prostego powodu - używanie magii jako „broni“ przeciw innym ludziom, jako podstępnego zaklęcia przynoszącego szkodę, stało w jawnej sprzeczności z germańskim ideałem honoru i całego etosu wojownika. A nie dlatego, ze było związane z jakimiś specjalnymi kobiecymi misteriami, jak to dzisiaj często bywa interpretowane.
Tak właśnie widzimy to opisane w Vatnsdoela Saga gdzie Odd mówi do Hrolleifa odzianego w magiczną tunikę chroniąca przed ciosami miecza :
"Illa bíta þig vopnin Hrolleifur og alls konar er þér illa farið, bæði fjölkunnigur og þó að öðru illa siðaður"
(Ciężko ugryźć cię mieczowi, Hrolleifie, i to wszystko hańba jest co czynisz, czarowniku godny pogardy),
Pamiętajmy o tym, że honor i męstwo były najważniejszymi i najbardziej szanowanymi cechami ówczesnych wojowników - z których najdzielniejsi (jak opisują to na przełomie tysiącleci Tacyt czy Cezar ) szli do walki nago tylko z mieczem czy włócznia w dłoni by dokazać swej odwagi i okryć się nieśmiertelną chwałą. I dotyczyło to nie tylko Germanów, ale i Celtów i wielu innych ludów... Nie tylko starożytnych.
Na przykład w Ameryce Północnej, przed rozpowszechnieniem się broni palnej wśród Indian i ich "kolonizacją" najwyższym dowodem męstwa, było dotkniecie "naga" dłonią uzbrojonego wroga podczas walki, lub pokonanie go bez pomocy broni.
Wróćmy jednak z powrotem do Europy....
Ktoś czytający Sage Ynglingow, nawet jako laik, złapie się z niedowierzaniem za głowę w obliczu „ciekawostek“ opowiadanych przez autora.
Cala mitologiczna historia służąca za wstęp, jest pomieszaniem z poplątaniem świadczącym o tym ze Snorri często popuszczał wodze fantazji, tworząc radośnie swoje własne wizje. Wg niego bogowie są dawnymi królami Szwecji, którzy przy pomocy intryg i magii zapewnili sobie boski status. Widać tu wyraźny wpływ antycznego euhemeryzmu, który Snoriemu, jako wykształconemu człowiekowi, nie był obcy. Aż się nie chce wierzyć, że ten sam autor stworzył Gylfaginning.
W każdym razie, tylko tutaj i NIGDZIE już więcej pojawiają się te „kapłanki“ którym przekazano wiedzę o seidhr. Oczywiście można powiedzieć, że chodzi o Gythie, kobiece odpowiedniki Godhi– problem polega jednak na tym, ze w całej dostępnej literaturze nie ma nigdzie powiązania Godhen (obu płci) z seidhr czy tez jasnowidzeniem (spae) I jeszcze jedna ciekawostka, będąca prawdopodobnie też własna wizja Snoriego – tylko w tej jedynej opowieści, wspomina się, że jasnowidzenie jest powiązane z magią (seidhr). W żadnych innych źródłach, nigdzie nie ma o tym nawet najmniejszej wzmianki.
A jeśli już jesteśmy przy "tekstach źródłowych", to należałoby wspomnieć o tym, że wyraźnie przeczą one temu jakoby magia (seidhr) była domeną wyłącznie kobiet. Słowo „seidhrmadhr“ - czarownik, wiedźmin

występuje tak samo często, jak słowo „seidhrkona“ - czarownica, wiedźma, i oznacza osoby zajmujące się „całokształtem“ magii, czyli sprawami związanymi z płodnością, miłością, zdrowiem, pogodą itp, oraz runami. Jedyne, co nigdzie nie występuje, to łączenia w jakikolwiek sposób magii (seidhr) ze zdolnością jasnowidzenia (spae).
Należy również wspomnieć o tym, że magia nordycka funkcjonuje zupełnie inaczej, niz ta orientalna, ktora odcisnela swoje wyrazne pietno na europejskim pojmowaniu tego slowa i byla niejako matka chrzestna wszystkich okultystyczno-hermetycznych pradow 18 i 19 wieku skoncentrowanych pozniej przez osobe Gardnera w wymyslonym pojeciu Wicca. O ile ta ostatnia probuje duchy, demony i inne ponadnaturalne byty zmusic do uleglosci czarownikowi czy czarownicy, stara europejska magia ludow polnocy posluguje sie niejako automatyka naturalnych sil rzadzacych swiatem i dostosowuje sie do nich. Chodzi tu o czyste rzemioslo, majace wplywac na te niewidzialne mechanizmy. Bogowie czy inne ponadnaturalne byty nie graly przy takim pojmowaniu magii zadnej roli, gdyz magia ta bazowala niejako na empirycznych prawach natury. Byla ona ukierunkowana niezwykle pragmatycznie i liczyl sie w niej tylko rezultat tych magicznych dzialan.
Dzisiejsze pojmowanie magii jako czynnika rozwoju osobistego czy poznania tajemnic swiata, ma byc moze swoja racje bytu, ale ze starogermanskim pojmowniem magii (seidhr) nie ma nic wspolnego.
Trzeba również wspomnieć o tym, że stosunek ówczesnego społeczeństwa do ludzi uprawiajacych seidhr był prawdopodobnie niejednoznaczny, tak samo jak było to we wszystkich innych czasach i kulturach.
Seidhrkunnar wzywano i korzystano z ich „usług“, gdy zaistniała ku temu potrzeba, i otaczano szacunkiem gdy mogli być użyteczni, a jednocześnie obawiano się ze wzgledu na „moc“ jaką posiadali – i dlatego bytowali oni wręcz poza nawiasem normalnego społeczeństwa. Jako tacy, byli oni pierwszymi podejrzanymi gdy przyszła zaraza, krowy nie dawały mleka, susza wypaliła pola - pełniąc role będącego pod ręką kozła ofiarnego. I tak jak w późniejszych czasach domniemane czarownice - seidhrkunnar byli przy najmniejszym podejrzeniu o działanie na szkode lokalnej społeczności, prześladowani i z niej wypędzani lub nawet eliminowani (najchętniej przy pomocy „oczyszczającego ognia“ )
W dostępnych nam źródłach, które przetrwaly do dzisiejszych czasów, pojawia się wiele określeń łączących się z pojęciem seidhr. Są to między innymi: seidhjallr (podwyższenie lub rodzaj siedziska), seidhlaeti (magiczna pieśń), seidrkona (kobieta zajmujaca się magią), seidhkunnandi (znający się na magii), seidhfullr (to samo co poprzednie), seidhmadhr (mężczyzna zajmujący się magią), seidhskratti (to samo), seidh-stafr (różdżka, magiczna laska), seidhvilla (przeciwzaklęcie, zaklęcie ochronne) oraz czasownik seidha – uprawiać magię, czarować.
Należy jednak cały czas pamiętać o tym, że cytowane tutaj tzw. teksty źródłowe, pochodzą przede wszystkim z nordyckich sag i opowieści, i jako takie nie koniecznie prezentują rzeczywisty stan faktyczny i często są tylko literacką adaptacją kiedyś usłyszanych przez autorów opowieści.
Nie oznacza to oczywiście, że sa one zupelnie bezwartościowe, lecz tylko to, że nie są one źródłami historycznymi sensu stricte, a raczej ówczesna literatura, jeśli mogę to tak określić, beletrystyczna.
Jest to mniej więcej tak jakbyśmy chcieli na podstawie „Trylogii“ Henryka Sienkiewicza i pojawiających się tam opisów wiedźm, rekonstruować dokładnie ich ówczesne pogańskie rytuały i wierzenia.

Dlatego też, o ile te wszystkie opowieści są wartościowe i godne zaufania jeśli chodzi o ogólny opis społeczeństwa i wydarzeń, o tyle szczegółowe opisy praktyk magicznych należy moim zdaniem traktować o wiele krytyczniej, gdyź równie dobrze mogś one wynikać tylko z fantazji autora. Choć oczywiście tak być nie musi.
Jednakże, wiemy że Sagi powstały „nieco“ później niż opisywane w nich wydarzenia, gdy pogaństwo i jego rytuały nie były już częścią głównego nurtu codziennego życia Skandynawów.
Dlatego też wg. mnie, dostępne nam „źródła“ możemy z grubsza podzielić na dwie kategorie:
Czystą literature fantasy oraz wiarygodnie brzmiące opisy faktów.
Do tej pierwszej należy np. późnośredniowieczna "Tirdegs". Saga w której jest opisane m.in takie zdarzenie:
„Wtedy zebrała się przy królu Hertnicie wielka armia... A wówczas jego żona Ostacia wystąpiła do przodu i wezwala ich bogów - to znaczy zaczęła czarować, tak jak to było w zwyczaju w dawnych czasach gdy czarownice zwane przez nas Völvami, rzucały swe zaklęcia. I takie mocne znała czary i zaklęcia, że najróżniejsze zwierzęta, lwy, niedźwiedzie i latające ogromne smoki przybyły na jej zawołanie. I ogarnęła je swoją mocą tak, że słuchały każdego jej słowa, którym je na wrogów chciała posłać. Powiadają jeszcze […] że jej cała armia potem złym demonom była podobna, a ona jako latający smok na ich czele...“
Jak widać mamy tu doczynienia z typową dla czasów chrześcijańskich demonizacją volvy i przedstawiania jej jako złej czarownicy, która niewątpliwie jest w zmowie z diabelskimi siłami.
Do drugiej kategorii, niestety o wiele mniej licznej, należą wiarygodnie brzmiące opisy zdarzeń.
Najczęściej cytowaną (w kontekscie seidhr) jest tu grenlandzka "Erik Raudha Saga". a dokladnie jej ustęp dotyczący völvy Thjorborg. Nic w jej opisie nie wydaje się przesadą lub fantazją autora, wręcz przeciwnie świadczy o przesadnej wręcz dbałości o szczegóły, nie mające w sumie związku z głównym nurtem opowieści, jak np. odłamany czubek noża völvy. Inne równie wiarygodnie brzmiące opisy znajdują się Vatnsdäla Saga i Hrolf Saga Kraka, ale nie są już tak dokładne jak wystąpienie volvy w Sadze o Eryku Rudym, jednakże potwierdzają zawarte w tej pierwszej szczegóły.
Gdy przyjrzymy sie dokladniej tekstom dotyczacym seidhr dojdziemy do wniosku ze volvy nie mialy z nim wiele wspolnego, i ze obydwa pojecia – wieszczenie i magia, wrecz wykluczaly sie wzajemnie.
Wszystkie występujące źródłach wieszczki były nazywane völva (w dosłownym tłumaczeniu: trzymająca/niosąca kij/różdzke) lub spa-kona (wieszczka/„widząca“) nigdy zaś jako seidh-kona czyli wiedźma/czarownica. W żadnym (uznanym za rzetelny) opisie völva nie robi nic innego jak tylko spogląda w przyszłość, nie zajmując się niczym co chodźby nawet w odlegly sposób przypominało seidhr czyli magie czy też czary.
Z drugiej zaś strony nie ma nigdzie opisów świadczących o tym, że osoby zajmujące się seidhr miały coś wspólnego z jasnowidzeniem lub choćby posiadały zdolności w tym kierunku. Wyraźnie potwierdza to również dobór słów opisujących epizod Sagi dotyczący Thjorborg. Wieszczka wypytuje obecne osoby czy jest może wśród nich ktoś znający pewną pieśń, mająca pomóc jej we wieszczeniu. Wbrew temu czego można by się spodziewać nie określa tej pieśni nazwa "seidhr-laeti" lub "galdr" (oznaczającymi pieśni stosowane przy praktykach magicznych) lecz mówi o "vardhlokkur" ( dosł. "wezwanie ochronne")
Jedna z kobiet przyznaje się wtedy, że nauczyla sie takiej "vardhlokkur" od swojej babki, podkreślając jednocześnie, że sama ani nie zna sie na magii (seidhrkunnandi) ani też tym bardziej nie jest wieszczką ( volva). Czyli innymi słowy, nie mówi nic innego jak to że seidhr ( magia) i spae (wieszczenie) są dwiema zupełnie odmiennymi dziedzinami "wiedzy" wręcz wzajemnie się wykluczającymi. Podobny obraz przedstawiają inne zachowane źródła, choć gwoli ścisłości należy przyznać, że zdarzają się też takie pojedyncze kwiatki jak w Orvar-Odds Saga gdzie mówi się o jednej kobiecie, że jest jednocześnie völva i seidhrkona - co jednak w sumie potwierdza inność tych pojęć lub przynajmniej ich ścisłą rozdzielność. Gdyby znaczenie obu pojęć było takie same lub bardzo podobne można byłoby stosować je zamiennie, a nie za każdym razem wyraźnie rozgraniczać.
Oprócz tego czytając dostępne nam źródła odnosi się wrażenie że wieszczki były osobami szanowanymi i zajmującymi się "rzetelnym i pożytecznym rzemiosłem" w służbie swojej społeczności. Nie da się natomiast tego powiedzieć o seidrkunnar, których działalność jest przedstawiana wręcz szkodliwie i często jako płynąca z egoistycznych pobudek.
Również Edda potwierdza powyższy wyraźny podział na völvy i seidrkona. Wszystkie wystepujące tam wieszczki (Völuspa, Sen Baldra, Pieśń Hyndli) nie mają żadnego związku z magią i używanie pojęcia seidhr w tym kontekscie ich "działalności" jest starannie unikane. Patrzą poprostu w przyszłość i nic więcej. Samo pojęcie seidhr pojawia się w Eddach tylko raz, w tak zwanej "Krótkiej przemowie Wieszczki" - Pieśń o Hyndli (Völuspa hin skamma -Hyndluljóð) i ostatecznie potwierdza wyraźną rozdzielność wieszczenia i magii:
Eru völur allar frá Viðolfir,
[...]
en seiðberendr frá Svarthöfða,
"Wszystkie wieszczki (völur) pochodzą od Vidhalfr (Jasnych Elfow)
[...]
wszyscy uprawiający magie (seidhberendr) od Svarthövdhar (Czarnogłowych)
Czyli są tutaj wymienione nie tylko dwie różne linie pochodzenia, ale nawet różni mityczni przodkowie, co jest wyraźna wskazówką na to, że ówczesni ludzie wyraźnie oddzielali od siebie te obydwa pojęcia czyli volva i seidhrkona/spae i seidhr.
Jak widać z całego powyższego wywodu - dostępne nam źródła literackie są dość jednoznaczne gdy chodzi o to czym NIE było seidhr.

Oczywiście nie można wykluczyć, że bywały völvy zajmujące się seidhr - (ale byłyby to wyjątki potwierdzające regułe) lub że granica między wieszczeniem, a magia nie była aż tak wyraźna jak wynikałoby to z zachowanych tekstów.
Tym nie mniej, wydaje mi się że dostatecznie jasno zostało na podstawie przykładów pokazane, że współczesna "ogólna opinia" o tym że wieszczenie i jasnowidzenie było jakąś szczególną formą seidhr lub że seidhr była szczególną odmianą magii jest błędne.
I jak już wspominałem wcześniej, można sobie w dzisiejszych czasach wszystko inaczej zdefiniować - co zresztą w dużej mierze i wręcz nieodwracalnie zostało już zrobione

- ale trzeba mieć przy tym świadomość, że tego typu "rozumienie" seidhr stoi w zupełnej sprzeczności z tym jak rozumieli je i praktykowali nasi antenaci.