Cóż... W necie zobaczycie sprawozdania jak to Cypryjczycy cudownie i z czcią traktują koty... Tia... Jak się jest turystą to faktycznie tak to wygląda. No, chyba że wpadniecie do Świątyni Kotów, Agios Nikolas ton Baton - Monastyr świętego Mikołaja od Kotów, pojebana nazwa, nie? xD Ale... Jeśli cokolwiek w byciu Zakonnicą mnie kusi, to właśnie mieszkanie w tym pięknym klasztorze i służenie kotom.
Na Cyprze koty są wszędzie, mamy tutaj tysiące kotów na jedno miasto, przechadzają się na ogół stadami - po kilkanaście kotów, jak i całymi gangami - kilkadziesiąt. Rzadko są samotne.
Cyprysjie koty, są potomkami i spadkobiercami kotów-wojowników, dzięki którym Cypr jest zaludniony, bo gdyby nie one... Prawdopodobnie wszyscy by pomarli. Koty zbawiły Cypr.
Kiedy po 35-letniej suszy w IV w. Cypr opanowały żmije i inne niebezpieczne węże, ludzie umierali masowo - nikt nie wiedział wychodząc z domu, czy jeszcze do niego wrócą. Węży było coraz więcej, a ludzi coraz mniej.
Za sprawą świętej Heleny, na Cypr przypłynął statek z Kocią Armią - wypuszczono je na południu wyspy, gdzie zaopiekowali się nimi mnisi, spadkobiercy Templariuszy (klasztor był ich siedzibą), mnisi szkolili koty do walki z wężami, początkowo koty przegrywały walke, ale bardzo szybko urosły w siłę, i wytępiły prawie wszystkie węże na Cyprze (no a jak! Podopieczni Urana to dumne i wojownicze stworzenia!) A wszyscy zranieni żołnierze mieli opiekę medyczną i ich życie było najważniejsze!
W Klasztorze, który jest umieszczony w Gapo Kata (oznacza: Koci Przylądek), do dziś są dwa dzwony, kiedyś jeden wzywał do walki, drugi na jedzenie - dziś kotami opiekują się Zakonnice, ale nie... Większość nie z miłości czy wdzięczności, ale z tradycji - jest tylko kilka Zakonnic mieszkających dziś w tym klasztorze, i one wszystkie z poszanowania dla tradycji wykarmiają setki kotów, które mieszkają w klasztorze i sprzątają po nich... Mają na utrzymaniu i pod opieką setki kotów.
Potomkowie wielkich wojowników, zbawicieli ludzi dla których koty tak jak w Egipcie stały się święte, są dzisiaj wszędzie - dosłownie, w restauracjach, na plażach, na ulicach, na oknach sklepów... I na pocztówkach i pamiątkach - bo to wkońcu
Wyspa Kotów.
W większości chorych... ja już byłam z kocią chorobą u lekarzy tyle razy, że jpd. Ostatnio na Cyprze była mała plaga kociej choroby, koty umierały po kilku godzinach, a ludzie nie mieli dużo lepiej - choć dla nas nie była to śmiertelna choroba. Koty przenoszą grzyby i zarazki itp. ale z restauracji ich się nie da przegonić. To dumne stworzenia i wiedzą co im się należy! To one uratowały Cypr! Nie zapominać.
A tutaj macie więcej na temat kotów:
http://witchcraft.org.pl/T-koty--4269 