RE: KONKURS: KWIECIEŃ
Zmrok pożerał chciwie coraz to dalsze tereny, łapczywie spijając niknące promienie słońca ze strzechy pokrywającej dachy domostw. Cienie tuliły się do gnijących liści sprzed zimy, wyłaniających się spod śniegu, do kory drzew, co jeszcze nie przystroiły się w bujne listowie. Zdawać by się mogło, że obserwują czujnie poczynania mieszkańców wioski, którzy krzątali się, niespokojnie wyczekując nadejścia całkowitej ciemności.
Poczyniono już odpowiednie przygotowania. Ogniska zostały ustawione, krzesiwo, oliwa leżały przy stosach drewna, mięsiwo oraz inne smakołyki przeznaczone Rogatemu Bogowi i jego Bogini ułożono na stołach dębowych - nie mogło być inaczej. Dziewczęta nucąc pieśni ku czci Matki Ziemi, wdzięcznie wywijając palcami, plotły wianki. Chłopcy niestrudzenie kryli się w cieniu drzew, podglądając dziewki strawę gotujące i ciesząc się, jak głupi do sera, wykłócali się o to, który dobędzie daną dziewoję tej nocy. Starsi przyglądali się z pobłażaniem tym młodzieńczym zabawom i wspominając dawne czasy, kiedy i oni droczyli się w ten sposób, kontynuowali prace nad świętem.
Bowiem nie był to zwykły dzień. To sabat Beltane - święto ognia, kiedy Bogini oraz Rogaty Bóg łączą się, a granica między światami zanika.
Kiedy noc zapukała do drzwi, zimny wiatr wdarł się do domostwa wodza wioski, trzaskając okiennicami. Ludzie zaczęli szeptać. "Już czas... Nadszedł ten moment." Z poważnymi minami ruszyli w kierunku stosów. Na twarzach wypisane mieli najróżniejsze emocje: od strachu przez niepewność i spokój po głęboki relaks.
Członkowie plemienia poczęli pozbywać się odzienia, a kiedy ostatnia suknia opadła na świeżą trawę, przywódca ludu czynił honory - rozpalił ogień.
Minęło kilka sekund, ludzie w oczekiwaniu wstrzymywali oddech dopóty, dopóki iskra nie chwyciła gałązki zlanej oliwą, zaś gdy buchnął żar, rozpoczęła się zabawa.
Ludność szalała, krzyczała, nagie, spocone ciała stykały się tylko na ułamki sekundy, żeby zaraz potem rozłączyć się i dalej ruszyć w tan. Dzikie pląsy pochłonęły bez reszty plemię, również zwierzęta dołączyły do zabawy ku rozbawieniu młodzieńców i panien. Ludzie bawili się i radowali bez końca.
Gdy początkowe oszołomienie minęło, a uczestnicy kręgu ochłonęli odrobinę, rozpoczęto właściwą część ceremonii.
Główny szaman wioski począł odśpiewywać pieśni pochwalne, niedługo po skończeniu pierwszej, rozochoceni mieszkańcy wioski dołączyli do niego. Kilka chwil później w promieniu kilometra usłyszeć można było wibrujący dźwięk setki głosów połączonych w jeden.
Dziewczęta zaczęły wręczać wianki swoim wybrańcom, młodzi mężczyźni zapraszali je do ponownego tańca, by po tym oddać się całkowitej rozkoszy smakowania swoich ciał. Jednak nie mogło odbyć się bez skakania przez płomień.
Specjalnie na tę okazję kobieta okrzyknięta najpiękniejszą z całej wsi, przygotowała swoje przepyszne wypieki. Ułożone w koszyku czekały, aby ujawnić, kto w ten sabat będzie kozłem ofiarnym. Kolejne osoby podchodziły i losowały ciastka. Dało się słyszeć westchnienia ulgi, kiedy losujący wgryzał się piękne, rumiane ciasteczko. Jednak jednemu młodzieńcowi tego dnia nie dopisał los... Wyciągnąwszy z koszyczka zwęgloną babeczkę, rozejrzał się z paniką w oczach po kręgu. Ludzie patrzyli na niego wyczekująco, po chwili zaczęto rytmicznie skandować: "Skacz! Skacz! Skacz!". Westchnąwszy ze zrezygnowaniem, chłopak cofnął się kilka kroków, nabrał rozpędu i... przeskoczył. Powtórzył to jeszcze dwa razy.
Później pasterze poczęli przeprowadzać bydło między ogniskami. Kiedy ostatnia krowa przeszła pomiędzy świętym płomieniem, młode dziewki zaczęły swoje harce.
Każda kolejno przeskakiwała nad ogniem, wierząc, że przywoła w ten sposób dobrego męża. Następnie łapały swoich wybranków, ciągnęły ich do lasu i tyle młodzież widzieli.
Po całej nocy zabaw, ucztowania, dzikich pląsów i szeroko pojętego świętowania, ludzie w blasku świtającego słońca rozeszli się do domów.
"Co nie zostało powiedziane, to powiedzieć zostanie musiane"
Wigilia Imbolc 2015 - po raz pierwszy zarzucono mi bycie wampirem.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-07-2015, 23:37 {2} przez Jiruka.)
|