Prosiłaś się to masz (ten ktoś wie o kogo chodzi).
No więc... Muszę wysilić swoją wyobraźnię i zanikły już romantyzm. xD (Zabiję Cię za to).
Noc jest pogodna i ciepła, niby ot taka zwykła ale czuć w niej magię...
I całe szczęście dziś urodziny kogoś wyjątkowego, Konelia wie że pora zrobić coś co zwali go z nóg i wywoła uśmiech na jego od dawna już smutnej twarzy...
Michał zamknął się w swojej pracowni na górze pracując jak zwykle do późnia co jest na rękę planą Korneli. Dziewczyna upiekła wspaniały tort o ulubionym smaku Michała - czekoladowym, posmutniała wspominając wczorajszą awanturę... Jej atmosfera wciąż wisi w powietrzu a milczenie nie zmienia jej napiętej aury. Nagle uśmiechneła się do siebie, czyżby Anioł tkchnął w nią pomysł wręcz genialny? Kornelia szybko upiekła jeszcze jedno napisała na nim ''przepraszam'', i dwa cistka w którym jedno było z ukrytą niespodzianką napisała na nim ''jedz mnie powoli'' następnie wyszła do ogrodu i nazbierała mnóstwo płatków róż... Po cichutku weszła na górę i zaczęła układać z nich strzałki prowadzące do kuchni kiedy skończyła przygotowała pięknie stół nakrywając go najlepszym obrusem, przyozdabiając kwiatami i zapaliła mnóstwo świec.
Poszła do swojego pokoju i wyciągnęła ze schowka paczuszkę i butelkę czerwonego wina, kieliszki i talerze położyła na stole wraz z ciastem i tortem... Rozejrzała się wokół było idealnie... Pięknie, romantycznie, wręcz magicznie. Z bijącym sercem Kornelia wzieła telefon do ręki i napisała smsa do Michała ''Mógłbyś otworzyć drzwi?''... Teraz pozostało tylko czekać... Po chwili usłyszała jak Michał schodzi schodami i zanim się obejrzała stał naprzew niej...
- Zjesz ze mną? - zapytała drzącym głosem
Michał uśmiechnął się promiennie widząc to wszystko i usiadł w ciszy... Łzy stanęły mu w oczach widząc ciasto z napisem ''przepraszam'', Kornelia właśnie od niego chciała zacząć... Jedli w milczeniu uśmiechając się do siebie, słowa nie były potrzebne ta cisza i spojrzenia mówiły wszystko... Nadszedł czas na ciastka... Kornelia wstała i wyjeła tacę z ciastkami z lodówki i podała je do stołu, ciastko z napisem ''jedz mnie powoli'' odwróciła w jego stronę... Michał widząc napis uśmiechnął się jeszcze szerzej, niebawem napotkał w ciastku coś... Tym czymś okazał się wymarzony Michała Pierścień Atlantów... Michał wstał i przytulił swoją Ukochaną, Korneli staneły łzy w oczach... oboje zaczęli sobie mówić jacy są dla siebie ważni i jak im przykro... Kornelia nagle się rozpromieniła i wyjeła paczuszkę
- Myślisz że zasługujesz tylko na taki drobiazg jak Pierścień Atlantów? - spytała
Michał uśmiechnął się, wziął paczuszkę i otworzył ją... W środku były jego wymarzone Karty Cygańskie... Nie mógł powstrzymać łez wzruszenia jakim był natłok takich starań Ukochanej i tak pięknych urodzin... Oboje żyli długooo i szczęśliwe. xD
Koniec.
Ehh...''Kornelio'' przegrałam zakład, i musiałam ściągnąć maskę ''twardzielki'' ale obiecuję Ci że następnym razem skopie Ci tyłek. xD
Do reszty: To moje pierwsze opowiadanie romantyczne więc proszę o wyrozumiałość, normalnie pisałam tylko wiersze, posty i opowieści fantasy. Moją ispiracją była pewna anonimowa osóbka którą nazwałam w opowieści Kornelią. xD
Normalność to wymysł.
Skupiają się w stado i "normalność" tworzą na podstawie wypadkowej średniej reakcji i poglądów innych Owiec w stadzie.
Boją się uwolnienia Woli ponad Formę.
Są niewolnikami Formy (Materii i spraw materialnych).
-----------
Różnica pomiędzy mną a resztą jest taka, że ja sie nie boje być nie akceptowana.